2. Nie jesteś w stanie utrzymać języka za zębami przez ok 2 godziny. Z resztą nie widzisz powodu dla którego miałbyś/miałabyś siedzieć cicho przecież wszyscy są ciekawi twoich błyskotliwych komentarzy albo opowieści niezwiązanych z filmem, które nie mogą poczekać do końca seansu.
3. Uważasz, że można chodzić do kina, ale niekoniecznie na film.
4. Jesteś przekonany, że kino to świetne miejsce na pogaduchy z koleżanką/kolegą.
5. Boisz się wyciszyć telefon, bo zawsze może zadzwonić ktoś z mega ważną sprawą, taką jak odwieczne pytanie: co na obiad?
6. Nie umiesz cicho spożywać wszelakich przekąsek takich jak nachosy. Przeżuwasz je z otwartą paszczą, a na dobitkę szeleścisz opakowaniem żeby wyżreć okruszki, w końcu nic nie może się zmarnować.
7. Uważasz, że kanapka z salcesonem bądź inną kiełbą to świetna alternatywa dla popcornu. Skoro w całym kinie pachnie prażoną kukurydzą może równie dobrze jechać zwyczajną.
8. Wierzysz w magię - po skończeniu napoju zawsze sprawdzasz czy jakimś cudownym sposobem kubeczek nie napełnił się jeszcze raz piciem. Jeśli tak się nie stało, nic straconego, sprawdzisz, tzn. posiorbiesz słomką ponownie za 2 minuty, w końcu nigdy nic nie wiadomo, a cuda się przecież zdarzają.
9. Nie wierzysz w tak nowomodne wynalazki jak chusteczki higieniczne - wolisz wciągać zawartość swoich nozdrzy (w ramach przekąsek z punktu 6), a wyrzutą gumę do żucia przykleić do fotela kinowego po zakończeniu seansu - ale będzie ubaw jak ktoś w nią usiądzie!
10. Nie znasz alfabetu. Bulwersują cię napisy pod filmem - w końcu jesteśmy w Polsce, powinni mówić po polsku, a nie po jakiemuś tam, przez co ty jesteś zmuszony męczyć swe biedne, mądre oczy czytaniem. I o co chodzi z tym numerowaniem rzędów w kinie literkami? Skąd masz wiedzieć jaki rząd następuje po rzędzie H? Finalnie siadasz byle gdzie. A jak pojawia się ktoś kto ma bilet z danym miejscem fukasz coś pod nosem i dalej szukasz swojego miejsca. Najlepiej po ciemku, po rozpoczęciu filmu, żeby mieć dodatkowe wrażenia z punktu 1.
![]() |
http://wyszlo.com |
uf. mogę chodzić. a naczosy pochłaniamy zanim się skończą reklamy ;)
OdpowiedzUsuńto tak jak ja:)
Usuńto ja też się pod tymi nachosami podpiszę ;)
UsuńBardzo rzadko chodzimy do kina, ale jesteśmy prawdziwymi kinomaniakami tylko, że na kanapie u siebie w mieszkaniu ;)
OdpowiedzUsuńKanapa w mieszkaniu to jest to:) Zazwyczaj też ograniczam się do niej, ale chociaż raz w miesiącu staram się zaliczyć jakiś seans na mieście:)
UsuńZ czystym sumieniem mogę chodzić do kina :D Z przekąskami nie mam problemu, bo zżeram wszystko zanim dobrze rozsiądę się w fotelu :D czasem może delikatniutk zgrzeszę tym siorbaniem, ale delikatniusieńko! Więcej grzechów nie posiadam :D Boszszsz... kiedy ja byłam ostatnio w kinie? O_o Dobrze, że Walewtynki się zbliżają to jest szansa na te naczosy z sosem serowym :D:D:D:D
OdpowiedzUsuńTeż tak mam, zwłaszcza jak trafiam na seans poprzedzony 40 minutami reklam;D
UsuńCo do chodzenia do kina ogólnie to staram się bywać w tym przybytku raz w miesiącu, ale na razie chodzę z moimi psiapsiółami. Tak jak piszesz może w walentynki się uda wyjść z małżem - pierwszy raz od roku chyba;)
Komuś się chyba seans nie udał ;) Wiesz co, na moim ostatnim seanse przed narodzeniem Anulki spełniona była większość warunków. Wyobrażasz sobie moją frustrację wiedząc że kolejny raz do kina pójdę za jakiś rok ;)
OdpowiedzUsuńOstatni seans na jakim byłam był w porządku, ale że chodzę teraz do kina coraz rzadziej to moja tolerancja na debilizm ludzki znacznie się zmniejszyła, także wyobrażam sobie Twoją frustrację:)
UsuńOho, chyba ktoś Ci nadepnął na odcisk podczas ostatniego Twojego wyjścia do kina :D
OdpowiedzUsuńNawet nie:) Ostatnio jak byłam w kinie Lab była pełna kulturka, ale zazwyczaj jak chodzę do kin większych to zawsze trafiam na kogoś kto ma problem przynajmniej z jednym z powyższych punktów:)
Usuń