Jedziemy na Hel(l)?

w Polsce nad morzem
Przed kolejnym już wyjazdem do Jastarni zaczęłam przeszukiwać internet w poszukiwaniu informacji o atrakcjach na wypadek załamania się pogody, co jak wiadomo, nad polskim morzem nie należy do rzadkości. Wertując kolejne strony odkrywałam kolejne teksty i opinie ludzi narzekających na to, że na Helu nic nie ma i w ogóle nuda, dupa i kamieni kupa. Dlatego też co Wam powiem, to Wam powiem, ale Wam powiem.

Wiem, że o gustach się nie dyskutuje, ale jak czytam problemy ludzi, odwiedzających Hel to zaczynam się zastanawiać, czy aby na pewno nie istnieją dwa zupełnie różne miejsca? Hel i Hel(l)?

Dojazd na Hel i mityczne korki to faktycznie spory problem. Jednak można minimalizować ryzyko i/lub straty. Na przykład wybierając na dojazd porę odwrotną do tej standardowej czyt. obleganej i przyjechać w sobotę po południu albo w niedzielę wieczorem – jest wtedy spora szansa, że korki będą, owszem, ale w przeciwną stronę.
Można też, zaszaleć i na Hel pojechać pociągiem. W sezonie kursują tam pociągi bezpośrednie, poza sezonem trzeba zaliczyć przesiadkę w Gdyni. Jeśli zarezerwujemy bilety z dużym wyprzedzeniem, będą one zdecydowanie tańsze. Za bilet rodzinny w jedną stronę (relacja Warszawa - Gdynia) rezerwowany dokładnie miesiąc przed wyjazdem, zapłaciliśmy 90 zł. Zdecydowanie mniej jeśli mielibyśmy płacić za benzynę. Przejazd kolejką z Gdyni do Jastarni w układzie 2+1 to koszt 20 zł (również przysługuje bilet rodzinny). Jest to też rozwiązanie zdecydowanie szybsze. Z Warszawy do Jastarni pociągiem jechaliśmy w sumie 5h. Dla porównania, tę samą trasę autem, rok temu, pokonaliśmy w 8h…
Dla spragnionych przygód jest też opcja (czysto teoretyczna, tzn. nie sprawdzona przeze mnie organoleptycznie) przepłynięcia zatoki. Można wpław, ale w tym konkretnym przypadku mam na myśli rejsy żeglugi gdańskiej. Rejs trwa około godziny – statki wypływają zarówno z Gdyni jak i z Gdańska. Jest to niestety nieco droższa impreza, bo bilet normalny kosztuje 40 zł, ulgowy 30 zł, dzieci do 4 r.ż. płyną za darmo.

Miejsca parkingowe na samym Helu to dla mnie czysta abstrakcja, bo odległości są tak niewielkie, że wszędzie można na spokojnie dojechać kolejką (która w sezonie kursuje całkiem często), a na krótsze dystanse polecam spacer albo rower. Nie masz roweru? Zawsze można go wypożyczyć – wypożyczalni rowerowych w samej Jastarni jest przynajmniej kilka – można dobierać rowery, do rowerów przyczepki, foteliki i co tam jeszcze chcecie. Koszt wypożyczenia roweru to około 10 zł na godzinę, 50 zł za dobę. Za przyczepki i foteliki trzeba niestety dopłacić.
Niestety jeśli ktoś wszędzie wozi swoje szanowne cztery litery autem to faktycznie może mieć problem – może warto rozważyć zmianę nawyków? 
Poza tym, dla mnie wąskie uliczki Jastarni i jej mikre domeczki to esencja małej mieściny rybackiej.

Jeśli na urlopie ważne są dla Was atrakcje w stylu aquapark/sale zabaw/miejsca do których trzeba kupić bilet to na Helu raczej ich nie uświadczycie. Jest park linowy w Juracie, mini wesołe miasteczko w Jastarni, fokarium na Helu. I to właściwie tyle. Ale znowu rozbijamy się o to kto czego szuka, bo dla mnie osławione Fokarium to żadna atrakcja – brudnawa woda, a w niej kilka ospałych fok, otoczonych dzikim tłumem – dziękuje postoję.
Na przydrożne wesołe miasteczka nawet nie zwracam uwagi ponieważ mój tata, a dziadek Zo, swego czasu pracował w podobnych przybytkach i zawsze nas przed tym przestrzega, głównie z powodu lewego albo całkowitego braku serwisowania maszyn na które wysyłamy siebie i swoje dzieciaki.
Dla mnie brak tego typu przybytków to zaleta. 
Dlaczego?
Ponieważ kiedy jestem na morzem to ono jest dla mnie główną atrakcją, a plaża w Jastarni to moje ukochane miejsce...  Jeśli nie dopisuje pogoda wsiadam w pociąg i jadę na wycieczkę albo do sąsiednich miejscowości, albo dalej np. do Trójmiasta. Jeśli nie chce mi się nigdzie jechać zawsze zostają spacery po lesie, który rozciąga się przed wydmami od strony otwartego Bałtyku.

Dlaczego kocham ten mały skrawek lądu?
Kocham go za spokój, ciszę i morze. Szerokie plaże z czystym, drobniutkim piaskiem. Zatokę z kite i windsurferami. Wiatr we włosach. Brak wielkich ulic, malutkie, wiekowe domki.
Wiem, że moje uwielbienie dla tego miejsca może nieco zaburzać mój odbiór niektórych niedogodności, ale z drugiej strony rozwiązanie problemów takich jak brak miejsc parkingowych jest dosyć banalne. Wystarczy trochę pomyśleć, do czego jak zwykle zachęcam.

Chociaż urlop już za mną to myślami ciągle jestem na Helu i pracuję nad kolejnymi dwoma tekstami dotyczącymi tego miejsca - o jedzeniu i alternatywach dla plażowania kiedy pogoda zawiedzie:)

co robić atrakcje
czy co zobaczyć na helu
w Jastarni co robić
---------------------------------
Jeśli spodobał Ci się ten tekst i uznasz, że ktoś może na nim skorzystać - będzie mi bardzo miło jeśli prześlesz go dalej w świat klikając w jeden z udostępniaczy (pod polecanymi postami) 👇

Dziękuję 💐😘


Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka