piątek, 25 lipca 2014

Ja się muszę przyznać

Nazywam się Pani Fanaberia i jestem wyrodną matką.

Dlaczego?
Ponieważ do szczęścia poza dzieckiem potrzebuję innych ludzi, najlepiej dorosłych.

Ponieważ do tegoż szczęścia potrzebuję przestrzeni wolnej od dzieci, chociaż od czasu do czasu.

Ponieważ na skraj wytrzymałości psychicznej doprowadzają mnie dźwięki jakie wydaje marudząca od kilku dni Zo.

Ponieważ czasem nie rozumiem o co chodzi mojemu własnemu dziecku - tak szybko się zmieniają jej upodobania, a ja chyba za nimi nie nadążam, stąd co i raz pojawiają się problemy natury komunikacyjnej.

Ponieważ w związku z powyższym nie jestem na każde zawołanie Zo, nie reaguje na każde jej marudnięcie, bo jeśli bym tak robiła to nie odchodziłabym od niej na krok.

Ponieważ bo kilku dniach regularnego marudzenia jestem przerażona wizją reszty urlopu macierzyńskiego, chociaż staram się sobie powtarzać, że dni marudy to nie jest stan permanentny.

Ponieważ w takie dni jak dzisiaj nie chce mi się. Nie chce mi się sprzątać w mieszkaniu (pierdolnik welcome to). Nie chce mi się też zabawiać Zo, która jest coraz bardziej absorbująca, a mi momentami brakuje weny i siły, zwłaszcza kiedy moje szanowne dziecię po 15 minutach danej aktywności się nudzi i znowu zaczyna marudzić.

Skoro dziecię (które kocham, a jakże) nie jest jedynym celem mojego życia, a matkowanie nie zawsze sprawia mi frajdę, zwłaszcza w takie trudne dni jak kilka ostatnich to wniosek o byciu wyrodną matką nasuwa się sam. 

Cóż począć? 

Na razie skupiam się na głębokim oddychaniu i w miarę bieżącym reagowaniu na komunikaty jaki wysyła Zo, aczkolwiek nie obywa się bez problemów z ich interpretacją. Natomiast na czas wieczorny, bez Zo, zaplanowałam małżeńskie oglądanie horroru i wcinanie niezdrowych czipsów:P

Udostępnij ten post

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka