Styczeń 2015 - podsumowanie

1. Zosia
Nie dość, że w końcu siada samodzielnie (nareszcie!) to jeszcze awansowała z pełzania na raczkowanie. I zaczęło się podciąganie o meble, moje nogi, swoje łóżeczko...
Do tego Zofia cierpi na chroniczne niedobory celulozy i drewna. Objawia się to tym, że gryzie drewniane meble, liże panele podłogowe, próbuje wcinać wszelkiego rodzaju książeczki, w ostateczności paragony. Mimo szczerych chęci jeszcze nie wyhodowałam sobie oczu z tyłu głowy (ma ktoś może jakieś sadzonki na zbyciu? z chęcią przyjmę), jednak mam nadzieję, że ilość paproszków jakie ukradkiem pochłania moje dziecko nie odbiega od przewidzianej normy. Przez to wszystko erę rozkwitu przeżywa matkowy zespół touretta, ponieważ co chwilę krzyczę "nie liż tego!" ewentualnie "zostaw!"...
Co poza tym? Zo zapisana już jest do żłobka, a z dnia otwartego przyniosła trzydniówkę, także jedno choróbsko z głowy. Zęby wyłażą. Obecnie winowajcą mojego chronicznego niewyspania jest druga górna jedynka, która za cholerę wyleźć nie chce...
2. Film miesiąca
Styczeń upłynął pod znakiem dobrze znanej klasyki i filmów zdecydowanie zaliczanych do wagi piórkowej. Forest Gump, Zabójcza Broń, Zaczarowana, Zaplątani, Nowe Szaty Króla (po raz pierdyliardowy), Władca Pierścieni, Koralina ♥. Z nowości udało mi się zobaczyć Wielkie Oczy, o których niedawno pisałam oraz wymęczoną trzecią cześć trylogii Hobbita. Jako, że nowych produkcji niewiele, a klasyki oklepane, filmem miesiąca zostają Wielkie Oczy.

3. Serial miesiąca
Zimowy sezon ogórkowy w pełni, ale ratuje nas Gotham, o którym już pisałam przy okazji podsumowania listopadowego. Dziwny klimat tego miasta i świata podoba mi się coraz bardziej. Ogromnym plusem są również niejednoznaczni bohaterowie - nigdy nie wiadomo czego po kim się spodziewać. Ostatnio moim osobistym idolem, niekoniecznie pozytywnym, został Pingwin...

4. Gadżet miesiąca
W końcu przypomniała sobie o nas zima, więc na tapetę wracają moje ukochane mufki, o których pisałam miesiąc temu, więc nie będę się powtarzać:)
5. Odkrycie miesiąca
Tym razem odkryciem miesiąca zostaje miejsce. A mianowicie Kino LAB w Warszawie. Cudowna atmosfera, mała sala kinowa, bez smrodu popcornu i chrupania nachosami. Bez reklam. Pierwszy raz byłam na seansie, na którym film zaczął się o tej samej godzinie co seans, a nie po 40 minutach reklam.
Do tego przemiła obsługa, klimatyczna kawiarnia w sąsiedztwie i Łazienki tuż za rogiem.
Takie wyjścia do kina to ja rozumiem:)

6. Inspiracje miesiąca
http://www.buzzfeed.com/maitlandquitmeyer/reasons-your-friends-might-not-be-calling-you-back#.gsZB7WB33

Udostępnij ten post

6 komentarzy :

  1. Kiedy Zosia idzie do żłobka? Lenka w czerwcu i już się denerwuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zosia na przełomie marca i kwietnia:) Też się trochę niepokoję, ale na pewno będzie ok:)

      Usuń
  2. Och te mufki <3 dawniej myślałam, że to zbędny gadżet a ostatnio o nich marzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki fajny fotel ... i pobujać się można.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy Zo idzie do żłobka?
    Pompony fajny pomysł jako dekoracja na pierwsze urodziny (gdzieś już to widziałam) wydają się łatwe do zrobienia.

    OdpowiedzUsuń

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka