piątek, 20 maja 2016

Równi Goście [The Nice Guys]

Żródło
Stany Zjednoczone, lata 70, czas kryzysu i kabrioletów. Gorące lato z ciężkim powietrzem przepełnionym smogiem. W uszach disco, w płucach dym (nie tylko) tytoniowy, który wtedy nie szkodził. Ten leniwy wstęp nie dotyczy jednak pewnej młodej gwiazdki porno, która przepada bez śladu, a jej odszukania podejmują się dwaj panowie: detektyw i wolny strzelec, którego nie znajdziecie w książce telefonicznej... 

Tak, tak kochani, udało mi się przedpremierowo zobaczyć film „Nice guys” z Rayanem Goslingiem i Russellem Crowem w rolach głównych.
Początkowo chciałam iść na ten film tylko ze względu na Goslinga, którego uwielbiam od czasów jego roli w „Fanatyku”. Russell też zawsze na propsie, więc taki duet był po prostu nie do odrzucenia. 
Źródło
Źródło
Kiedy zaczął się film zupełnie o nich zapomniałam. Tak świetnie wcielili się w swoje role, że przestałam widzieć aktorów, których podziwiam. 
Bez cienia przekłamania zupełnie zapomniałam, że oni to oni, bowiem miejsce Rayana i Russella zajęli Holland March oraz Jackson Healy. Każdy z nich z innym podejściem do życia, grupą docelową klientów oraz ze skrajnie różnymi metodami działania. Czasem tych metod nie mają wcale, ale to insza inszość. Jeden pijący na umór, drugi abstynent. Pierwszy hardy twardziel, drugi z kolei ciapa nad ciapami, człowiek nieszczęście i co tam jeszcze chcecie. Być może właśnie te różnice sprawiają, że tak znakomicie się uzupełniają. Są świetnym duetem zarówno jeśli chodzi o szybkie i rezolutne wymiany zdań jak i spuszczanie łomotu/uciekanie przed tymże.
Źródło
Jeśli odstawimy na bok brawurowo zagranych głównych bohaterów to jest jeszcze kilka innych kwestii, które mnie ujęły. Przede wszystkim poczucie humoru - czasem mocno absurdalne, czasem sarkastyczne, a innym razem głupawe, ale cały czas utrzymane na poziomie i to dosyć wysokim. O tym, że nic a nic nie przesadzam, może świadczyć ból policzków - nie przywykły do szczerego śmiechu przez prawie 2h;)
Dla koneserów ścieżek dźwiękowych też mam dobrą wiadomość - nie zawiedziecie się.

Podsumowując film polecam absolutnie wszystkim, a w szczególności tym którzy lubią akcję okraszoną toną świetnych tekstów i dwiema tonami humoru. Równi goście - jesteście absolutnie najlepsi:)

PS W niedzielę mam w planach popełnić recydywę - pierwszy raz w życiu pójdę do kina dwa razy na ten sam film:)

Udostępnij ten post

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka