Zwykły bohater

Ostatnio na jednym z polskich kanałów komercyjnych coraz głośniej było o zwykłych bohaterach. Krótkie spoty i wywiady w telewizji śniadaniowej opowiadały historie w której zwykły, szary Kowalski wykazywał się odwagą i w ten czy inny sposób ratował drugiego człowieka. Akcja promowana jest m.in. przez jeden z polskich banków, który sponsoruje główną nagrodę w postaci dużej sumy pieniędzy...

Akcja ma cel szczytny, bo promuje bezinteresowną pomoc innym ludziom. Bohaterowie nie zgłaszają się sami. Ich kandydatury wysyłają ludzie, którzy z pomocy skorzystali.
Fair na co dzień...
Inicjatywa...
Bohaterstwo...
To główne kategorie bohaterskich czynów.
Z tego co wiem ostatnia edycja tej akcji została już zakończona, a zwycięzcy zostali wybrani głosami sms-owymi widzów. Wygrali ludzie, którzy pomimo własnych problemów, chorób czy wieku swoimi czynami pokazują co znaczy być bohaterem. Wszystkim im szczerze gratuluję i trochę zazdroszczę determinacji.

Mimo wszystko muszę napisać to co przy okazji takich akcji siedzi mi w głowie. Zwłaszcza w kontekście nadchodzących świąt. 
Odwrotnie proporcjonalnie do ilości dni, które zostały do świąt rośnie liczba apeli z prośbą o pomoc. Szlachetna paczka, kupno rzeczy z których dochód zostanie przeznaczony na cele charytatywne, wysyłanie smsów, a ostatnio nawet kupowanie dobrych uczynków w sklepie internetowym... Jak ktoś się uprze to nie musi nawet wychodzić z domu żeby zrobić coś dobrego (np. pokryć koszty porodu w Kongo). I dobrze, bo każda pomoc jest ważna. Tak samo jak promowanie dobrych uczynków i bohaterstwa, które w dzisiejszych czasach spotyka się coraz rzadziej (w miesiącach innych niż grudzień).
Chciałabym jednak aby za tymi wszystkimi akcjami szła realna edukacja niosąca zmianę.
Aby ludzie masowo ślący smsy w grudniu nie odwracali wzroku od osób potrzebujących pomocy, które spotykają na swej drodze w innych miesiącach w roku.
Nie muszą to być akty bohaterstwa, wystarczą akty dobrej woli takie jak przytrzymanie drzwi sąsiadowi, który taszczy ciężkie siaty z zakupami, pomoc staruszce w wejściu po schodach, młodej matce we wtaszczeniu wózka do autobusu, ustąpienie miejsca osobie starszej/chorej/ciężarnej/z małym dzieckiem. Zostawmy latem miskę wody dla zwierzaków bezdomnych, a zimą podrzućmy do schroniska stare koce, zbudujmy na balkonie mini karmnik...

Pamiętajmy, że to właśnie nasze codzienne zachowanie obserwują najmłodsi, którzy potem z tych obserwacji wyciągają wnioski. Chciałabym aby tymi wnioskami było stwierdzenie, że pomoc to coś zupełnie normalnego, naturalnego, ludzkiego. Widzisz kogoś w potrzebie - pomagasz. Ktoś prosi cię o pomoc - reagujesz tak samo.
Napiszę więcej, marzy mi się aby kiedyś Zo przyszła do mnie i stwierdziła:
"Mamo, ale o co ten szum? Przecież ten pan dostał nagrodę za coś co zrobił by każdy w mojej klasie..."
http://blueprint.austcorp.com.au/edition-08/everyday-hero.html

Udostępnij ten post

4 komentarze :

  1. Otóż to! Warto pomagać przez cały rok, a nie kilka dni czy tygodni w których panuje wyjątkowa atmosfera.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że coś w tym jest. Potem jeszcze tylko WOŚP i ewentualnie 1% podatku i charytatywność na cały rok odbębniona.

    OdpowiedzUsuń
  3. amen!
    nie na pokaz ale dla samego siebie i dla innych. dobro powraca. wierzę w to mocno.

    OdpowiedzUsuń
  4. O to, to, to! Pomagajmy na co dzień, a nie od święta. Świećmy przykładem przed naszymi maluchami żeby wyrosły na ludzi z otwartymi serduszkami :)

    OdpowiedzUsuń

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka