Zima sprzyja rozleniwieniu. W pochmurne dni spacery stają się przykrym obowiązkiem, a wyjścia na fitness wyzwaniem większym niż zwykle. Długie i mroźne wieczory (po położeniu Zo spać) zachęcają do siedzenia owiniętą w koc i gapieniu się w telewizor z kubkiem gorącego kakao/herbaty/grzańca w ręku. Do tego podjęte ostatnio przeze mnie rzucanie palenia jest doskonałym usprawiedliwieniem do nieograniczonego pochłaniania niekoniecznie zdrowego żarcia. Co przy braku fitnessu owocuje powolnym, acz systematycznym przyrostem sadła:P
Dlatego też, zamiast codziennie gapić się bezmyślnie w telewizor, postanowiłam wprowadzić swojego rodzaju plan wieczornych zajęć. Aczkolwiek plan to złe słowo, po prostu staram się organizować sobie wieczory tak żeby, po pierwsze, nie zwariować i wytrzymać w niepaleniu, a po drugie żeby do wiosny móc zmieścić się w drzwiach... Oto moje sposoby na zimowe wieczory:
1. Wieczorne SPA
Dziecko poszło spać, można więc bezkarnie zrelaksować się w gorącej kąpieli z pianą o zapachu piernika i żelem pod prysznic o zapachu czekolady z pomarańczą. Na deser balsam do ciała również o zapachu czekolady i gotowe:) Nie dość, że obeszło się bez pochłaniania kolejnej tabliczki, to jeszcze do tego skóra jest nawilżona, mózg zrelaksowany i tylko małż kręci nosem, że w całym domu pachnie ciastkami.
2. ZPT
Ostatnio wróciłam do lepienia kolczyków z modeliny. Rozpoczęłam też walkę z maszyną do szycia. Oczywiście nie ma opcji żeby robić wszystko na raz ale spokojnie jeden wieczór można poświęcić na jeden rodzaj zajęć praktyczno-technicznych:P
3. Blogosfera/internety
Specjalnie nie nazwałam tego punktu pisaniem tekstów na bloga, bo to akurat robię pokątnie kiedy nadarzy się okazja i atak pisarskiej weny. Nie mniej jednak przynajmniej raz w tygodniu staram się nadrabiać blogowe zaległości i zaglądać do blogów, które czytam, albo przynajmniej podglądam. Nie zawsze komentuję, ale prawie zawsze jestem na bieżąco:)
Jak nie jestem na innych blogach to kombinuję co by tu zepsuć na swoim np. przez modyfikację zakładek takich jak "kontakt".
4. Wieczór serialowy/filmowyZazwyczaj mamy z małżem dwa takowe - jeden w poniedziałek (kiedy oglądamy Walking Dead, a przy okazji BBT), a drugi w piątek (kiedy oglądamy filmy albo seriale, z którymi nie jesteśmy na bieżąco). Przy okazji oglądania można sobie też dogodzić przekąskami, niekoniecznie zdrowymi, w końcu nie robimy tego codziennie;)
5. Fitness
Na razie w fazie bardzo intensywnego planowania. Chociaż moja ukochana zumba nijak mi pasuje godzinowo postanowiłam dłużej się tym nie zasłaniać i raz w tygodniu znaleźć czas (a raczej motywację) na wycieczkę do jednej z okolicznych fitnessowni. Pierwsza eskapada w najbliższy poniedziałek.
Ostatnie 2 miejsca zostawiam sobie na klasyczne "nic nie robienie" albo "wyjścia ze znajomymi". Chociaż to drugie zdarza mi się zdecydowanie rzadziej. Dla bardziej pracowitych w pustych miejscach może pojawić się odgruzowywanie mieszkania, prace porządkowe itp. itd.
A Wy jak spędzacie coraz dłuższe zimowe wieczory?