Moi przyjaciele

Wczoraj minęły 4 miesiące od kiedy w naszym życiu pojawiła się Zosina. Ostatnie tygodnie ciąży, chociaż wydawało się, że do porodu jest jeszcze czas, upłynęły pod znakiem kompletowania wyprawki i pytań o to czy dana rzecz faktycznie jest niezbędna w ekwipunku dziecka, czy raczej jego rodziców. Odpowiedzi było prawie tyle samo co odpowiadających.
I tak oto po tych 4 miesiącach chciałabym podzielić się z Wami listą rzeczy, które dla mnie okazały się bardzo przydatne. Tak więc, zapraszam na listę przyjaciół początkujących rodziców. 


1. Podgrzewacz butelek - chwaliłam go już w podsumowaniu marca. Jest to gadżet szczególnie przydatny przy karmieniu mlekiem modyfikowanym. Nie trzeba za każdym razem kiedy dziecko zgłodnieje, a na początku jest głodne cholernie często, gotować wody, studzić, podgrzewać, znowu studzić, a wszystko to przy akompaniamencie krzyczącego niemowlaka. W podgrzewaczu butelka sobie stoi, woda utrzymuje pożądaną temperaturę i jest gotowa do użycia teraz-zaraz-natychmiast, a więc tak jak oczekują tego noworodki i niemowlaki.
2. Stojak pod wanienkę - początkowo obchodziliśmy się bez niego i wanienkę wstawialiśmy do wanny. Niestety jak się okazało ani to wygodne ani bezpieczne. Obeszło się na szczęście bez straty w dzieciach, czego niestety nie można powiedzieć o naszych kręgosłupach, nie tylko moralnych. Stojak dobra rzecz, nie kosztuje dużo, a ułatwia wiele. Dziecko mniej się stresuje, rodzicowi jest wygodniej go podtrzymywać, myć i wyjmować z kąpieli. Przy zakupie trzeba tylko zwrócić uwagę na rozmiar aby pasował do wanienki oraz na to czy nóżki mają nakładki antypoślizgowe.

3. Bujak - wspaniała rzecz. Kiedy dziecko staje się coraz bardziej aktywne, a przy tym coraz cięższe fajnie jest mieć w asortymencie taki fotelik. Dziecko może sobie z niego obserwować świat, a my mamy chwilę wolnego... Ja dzięki leżaczkowi uszczknęłam kilka ładnych godzin drzemki porannej kiedy Zofia nie chciała już leżeć w łóżeczku, ale akceptowała pozycję półsiedzącą bujaka.
4. Chusta - przedłużenie bujaczka, kiedy dziecko nie chce już w nim siedzieć, a jesteśmy w domu same z niemowlakiem. Początkowo może nas przerażać jej wiązanie, ale po 2-3 razach można nabrać wprawy i wiązać chustę bez zerkania w instrukcje czy filmy instruktażowe. Sposobów wiązań jest cała masa, każdy znajdzie coś dla siebie i dla dziecka, niezależnie od tego ile dziecko ma miesięcy/jego wagi/wzrostu itp. U nas jak dotąd najbardziej sprawdziło się wiązanie na kieszonkę. Dzięki temu gadżetowi spokojnie można zrobić kilka dodatkowych rzeczy w domu, nie spuszczając dziecka z oka. Dodatkowo zauważyłam, że Zosia w chuście się po prostu uspokaja. Korzystam z niej nawet kiedy jedziemy do lekarza i zamiast nosić dziecko w mega ciężkim nosidełku samochodowym wolę je wpakować w chustę i w ten sposób się przemieszczać na trasie parking-lekarz.
5. Organizer na łóżeczko - co do jego przydatności zdania są podzielone, u nas się sprawdził doskonale, zwłaszcza w czasie nocnego wstawania. Za sprawą tego jakże prostego wynalazku wszystko czego potrzebuję mam pod ręką - pieluchy, kremy, chusteczki, waciki, sól fizjologiczną, patyczki (których do tej pory nie użyłam), kosmetyczkę dziecka i aspirator do nosa. Wszystko to w 6 kieszonkach. Jeśli planujecie kupić oddzielny, wolno stojący przewijak to organizer raczej będzie zbędny, sprawdza się natomiast kiedy przestrzeni jest mało i nie macie miejsca na dodatkowy mebel.
6. Laktator elektryczny - uratował mnie w czasie pierwszych tygodni w domu i wcześniej w szpitalu. Jako że Zosia nie należała do typowych ssaków chcąc karmić ją swoim mlekiem odciąganie było jedynym wyjściem. Próbowałam odciągania laktatorem ręcznym niestety okazało się, że potrzebną ilość mleka ściągałabym cały dzień, albo i jeszcze dłużej, podczas gdy jego elektryczny odpowiednik tą samą ilość ściągał w jakieś 10 minut.
7. Jedna pozytywka z projektorem - piszę jedna, bo nie widzę sensu posiadania ich w większej ilości. U nas sprawdziła się pozytywka w projektorze. Prosta melodyjka, która wzmacnia wieczorny rytuał kładzenia się spać i komunikat "jest noc, koniec rumakowania, czas spać".
8. Podkłady na łóżko - miały służyć mi po porodzie SN, ale do takowego nie doszło, a paczka podkładów została. I dobrze, bo znakomicie sprawdziły się jako podkładka na przewijak/kanapę/matę oraz jako przenośne miejsce do przewijania w przychodniach, na spacerze, w domu znajomych/dziadków itp. Nie zajmuje dużo miejsca, a sprawdza się praktycznie wszędzie.
9. Przewijak nadstawka - długo zastanawiałam się nad jego zakupem, bo słyszałam bardzo rozbieżne opinie. W końcu w ramach kupowania łóżeczka mąż poniekąd w pakiecie zakupił również przewijak nadstawkę. Dobrze się stało, ponieważ jak się okazało po położeniu go na łóżeczku znajduje się na idealnej wysokości dzięki czemu i dziecko i nasze kręgosłupy czują się świetnie, co znacząco poprawia komfort niezbyt sympatycznej czynności jaką jest przewijanie, a którą wykonuje się bardzo często, a co za tym idzie dobrze by było aby wszystkim w jej trakcie było wygodnie.
10. Odciągacz kataru - na warsztatach ciążowych miałam z niego niezły ubaw, że niby jak to wyciąganie glutów przez słomkę? A jak się okazało słomka ta jest bardzo przydatna, zwłaszcza kiedy dziecko ulewa i nie raz po ulaniu resztki mleka zalegają mu w nosie... Sekunda, dwie i po mleku ani śladu, a rodzice nie zastanawiają się nad tym czy to katar czy inne cudo...

A Wy? Co byście dopisali do listy przyjaciół początkujących rodziców?:)

Udostępnij ten post

7 komentarzy :

  1. Z tymi się zdecydowanie zgadzam: podgrzewacz do butelek, stojak pod wanienkę, nosidło (u nas chusta się nie sprawdziła), leżaczek/bujaczek i aspiratorek. Co do podkładów do przewijania to kupuję je w Rossmann i bardzo sobie chwalę. Dodam jeszcze termo opakowanie na butelkę z ciepłą wodą i pojemnik z przegródkami na 3 porcje mm - ten drugi niezbędny dla mnie w nocy (!) i na długim spacerze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mogłam zapomnieć o termoopakowaniu i pojemniku z przegródkami - zgaszam się w 100% u nas głównie na spacerach się sprawdza to drugie. Mam takie z 4 przegródkami:)

      Usuń
  2. Podgrzewacz i bujak - tu się podpisuję. U nas dodatkowo pomocny był kojec i to przez dlugi czas. Termofor był bardzo przydatny przy kolkach. Organizer był wygodnym rozwiązaniem do czasu kiedy Marysia nauczyła sie wstawać. Wtedy wszystko z organizera lądowało na podłodze, w łóżeczku lub buzi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam że u nas z organizerem będzie podobnie, na razie jest super:) Co do kojca to myślę że jest to kwestia czasu kiedy zaczniemy z niego korzystać;D

      Usuń
  3. Dla każdej mamy pewnie to są najlepsi przyjaciele :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się właściwie co do wszystkiego :) U nas też doskonale sprawdza się przewijak, przybornik, laktator, bujaczek, odciągacz do glutów... Podgrzewacz pewnie zakupię, jak przejdę z mleka odciąganego na modyfikowane. A stojaka do wanny nie kupowaliśmy, bo ustawiamy wanienkę na stole.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My się zastanawialiśmy nad podobnym rozwiązaniem z wanienką, ale wszystkie stoły u nas odpadły w przedbiegach, bo wanienka postawiona na nich jest dla mnie za wysoko;)

      Usuń

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka