Dzień Ojca

Po pierwszym dniu Matki przyszedł czas na pierwszy dzień Ojca. Patrzę na to z mojej egoistycznej nieco perspektywy i stwierdzam, że przepraszam bardzo, ale dzień Ojca to jest codziennie, więc nie przesadzajmy. Taka już niesprawiedliwość dziejowa, że kiedy matka spędza cały boży dzień z dzieckiem to cieszy się ono najbardziej na widok taty, a nie tak dobrze już opatrzonej rodzicielki.

Najlepszym potwierdzeniem tego jest nasza Zofia - cały dzień marudzi i kwęka, ja się żalę małżonowi, że łojezusicku jaka masakra, a wszystko ustaje kiedy rzeczony pojawia się w domu. I wtedy następuje ten niezręczny moment kiedy ojciec się zastanawia co ta matka bredzi, że dziecko daje popalić, przecież to takie kochane uśmiechnięte maleństwo, nosz aniołek po prostu... Moja mama twierdzi, że ze mną było dokładnie tak samo;)

Zatem jeśli dalej ten scenariusz będzie się sprawdzał to sprawiedliwość dziejowa dopadnie mojego małża za jakieś 14-15 lat. Mam jednak nadzieję, że Zosina będzie mniej problematyczną nastolatką niż była jej rodzicielka, która w tym przypadku leży na całej linii i nijak nie sprawdzi się jako przykład wychowawczy, chyba że w kontekście "czego robić nie należy" oraz potwierdzenia, że po mega buncie można wyjść na ludzi, ale jest to m.in kwestia wartości jakie wpoili mi rodzice w latach poprzedzających nastoletni zanik mózgu. Wartości, które wpoił mi m.in. mój tata.

Dlatego też wszystkim tatusiom życzę cierpliwości do dzieci i ich matek, czasu i chęci spędzania go z dzieckiem, dobrej pamięci chociażby o tym, że matka dziecka po urodzeniu dziecka nadal jest kobietą i nadal potrzebuje czułości i przytulanek wszelakich. Na koniec drodzy tatusiowe życzę Wam wytrwałości w przekazywaniu swojemu potomstwu wartości innych niż tylko wkład genetyczny, abyście nie musieli obawiać się czekającej na Was sprawiedliwości dziejowej za kilkanaście lat:)
"Tata, no co Ty, nie rób siary":)
Żeby nie było, że tylko się wyzłośliwiam, to abstrahując od dziejowej sprawiedliwości, DZIĘKUJĘ.

Za pomoc, cierpliwość, wsparcie, czułość, uśmiech i wszystko co sprawia, że jest mi łatwiej w tej zupełnie nowej sytuacji i roli, i przyznaję, że razem stanowimy całkiem zgrany zespół, nie ważne, że czasem któreś z nas "zagra swobodniej";)

Udostępnij ten post

6 komentarzy :

  1. No masz racje w większości rodzinach to mama zajmuje się dzieckiem i domem. Słodkie zdjęcie

    http://feelingsdonotplay.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No u nas to samo. Wiecznie tylko tatatatatatatatatatatatatata! Tatoooo! Tatek! Tatiś!

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas też tak jest. Gdy tata wraca z pracy to Bąbel zapomina o mamie :-)
    Zo jest śliczna ale to na pewno po mamusi ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mała jest śliczna:)
    a u Nas już jest etap tylko mamy. mama musi być i bez mamy nie ma życia:)

    OdpowiedzUsuń

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka