Opowiem Ci bajkę jak kot palił fajkę...

Pani Fanaberia 20 lat temu
Od dłuższego czasu chodził za mną zamysł co by znaleźć w sieci (albo poza nią) bajki muzyczne, których słuchałam jako dziecko. Myślałam o tym zanim w ogóle posiadanie własnego potomka przeszło mi przez myśl. Teraz ten pomysł wydaje się jeszcze bardziej sensowny i tak oto poczyniłam już pierwsze kroki. Ale od początku…
Bajki muzyczne, dla mnie w wersji nagrań na kastach magnetofonowych, towarzyszyły mi od kiedy pamiętam. Jako jedyna córka pracujących rodziców miałam zawsze sporo czasu dla siebie. Nie, nigdy nie chciałam mieć rodzeństwa, lubiłam spędzać czas z innymi dziećmi, bawić się z nimi itd. ale zawsze potrzebowałam swojego konta, swojej małej przestrzeni, chwili dla siebie – chociaż może dostrzegam to dopiero teraz.
Bajki w formie słuchowisk były odpowiedzią głównie na przykry fakt, że do pewnego wieku nie znosiłam wręcz czytać – nie licząc komiksów i „Uśmiechu numeru” (ktoś to w ogóle pamięta?). Uwielbiałam za to siadać wieczorem zawinięta w kołdrę i słuchać bajek z klasycznego jamnika. „Kopciuszek”, Kije samobije”, „Bzowa Babuleńka”, „Słowik”, „Świniopas” czy „Brzydkie Kaczątko” to bajki, których tytułów nigdy nie zapomniałam, a które zawsze przywołują we mnie ciepłe wspomnienia. Przy nich zasypiałam, przy nich czekałam na powrót mamy z pracy, na przyjście taty, który opowiadał mi bajki „na żywo”.
Poza tytułami tak popularnymi i wręcz oczywistymi są też takie pozycje, z których pamiętam tylko jakiś motyw, temat przewodni, albo pi razy drzwi bohatera, ewentualnie obrazy jakie przychodziły mi na myśl w trakcie słuchania. Ba, czasem jest to luźne skojarzenie np. z ciepłym wieczorem, pachnącym późnym latem i lenistwem. I właśnie te bajki postanowiłam odnaleźć w odmętach Internetu i/lub księgarni.
Oto wyniki moich poszukiwań.

Pierwszym tytułem jaki znalazłam, a przy okazji sobie odświeżyłam jest „Deszczem wyszywane”. Jak się okazało jest to bajka muzyczna pochodząca 1988 roku, która nawet doczekała się reedycji. Z bajki tej pochodzi tekst, który zawsze przychodzi mi na myśl kiedy się zastanawiałam nad wyborem drogi: „(…) może w prawo, może w lewo, może tam gdzie wielkie drzewo?” Dodatkowo na „Deszczem Wyszywane” zwalam bezczelnie moje chore uwielbienie dla listopada i deszczowej jesieni w ogóle.  Bajka opowiada historię Deszczowej Dziewczynki, która trafia przypadkiem, na jedno popołudnie, do domu rodzeństwa Ani i Piotrusia. Razem grają w parasole, liścianego piotrusia oraz szukają jesiennych skarbów, a na ich drodze co i raz pojawia się Zośka Kłamczucha i banda „niby zbójców”… Na jesienne listopadowe popołudnie jak znalazł i nawet można sobie zaśpiewać w drodze do pracy: „Lubię deszczu srebrne dzwonki, lubię deszczu srebrny mak, mokre lasy, mokre łąki, roztańczony kroplą świat…” :)

Zachęcona pierwszym sukcesem odnalazłam kolejną baję z dzieciństwa, a mianowicie „Mateuszek na zaczarowanej wyspie” autorstwa Stefanii Szuchowej. To dopiero jest wykopalisko – bajka pochodzi z 1958 roku, a jednak należała do moich najukochańszych w latach 90, co chyba może świadczyć o jej uniwersalności i ponadczasowości. Jest to historia zarozumiałego Mateuszka, który obraża się na cały świat, ucieka z domu i w czasie swojej wędrówki poznaje dziewczynkę o imieniu „Proszę”, która zabiera go na zaczarowaną wyspę, do swoich sióstr „Dziękuję” i „Przepraszam”. Historia banalna, ale przyjemna dla ucha. Aczkolwiek nawet jako dziecko buntowałam się przeciwko ułożonym siostrom z zaczarowanej wyspy, ponieważ jakbym spotkała takiego Mateuszka, to bym go potraktowała grabkami, albo nasłała na niego osiołka czy inny zaczarowany stoliczek, żeby za bardzo nie odbiegać od fabuły. Tak czy inaczej, niezależnie od mojej krnąbrności i tego, że do walki z prostakiem wybrałabym inny sposób niż łagodne przemawianie, jest to bajka bardzo ciepła i to właśnie ona, a zwłaszcza jej część dot. zaczarowanej wyspy, przywodzi mi na myśl te pachnące latem i lenistwem wieczory. Można jej posłuchać tutaj.

Trzecią moją ukochaną bajką jest „Pimpuś Sadełko” z 1987r Heleny Kołaczkowskiej wg „Szkolnych Przygód Pimpusia Sadełko" Marii Konopnickiej. Uwielbiałam ją i bardzo długo nie mogłam się z nią rozstać. Potrafiłam jej słuchać do snu nawet w ostatnich klasach podstawówki, aczkolwiek wtedy do tego się nie przyznawałam. Nieposłuszny, krnąbrny, wiecznie wiercący się kot Pimpuś był moim osobistym idolem. Solidaryzowałam się z nim we wszystkich psotach i poczuciu niezrozumienia przez dorosłych. Oczywiście wiadomo jak historia skończyła się dla tytułowego kocura, ja z krnąbrności nie wyleczyłam się nigdy;) Natomiast Pimpuś i jego urwisowanie były dla mnie inspiracją, w przeciwieństwie do głównych, kocich bohaterek, które były słodkie i grzeczne do przesady. Nie od parady zamiast bawić się lalkami-bobasami, bawiłam się w wojnę z chłopakami z osiedla. Bajki można posłuchać tutaj.

Inne tytuły, których słuchałam w dzieciństwie, a które udało mi się odnaleźć w sieci to:
  •  „Bajki Natalki” z 1987 w których występowali m.in. Irena Kwiatkowska oraz Jan Kobuszewski, a całość reżyserował Jan Kolberger (wikipedia). Większość piosenek już zapomniałam, ale „Dyskoteka” z sztańskim śmiechem Kobuszewskiego, „Kumki z Gumką nikt nie pokona” oraz nostalgiczne „Marzenia Pana Konia” pamiętam i bardzo miło wspominam. Momentami trochę krzykliwe, ale jak byłam dzieckiem to kompletnie mi to nie przeszkadzało. Pełny wykaz utworów z tego zbioru możecie znaleźć tutaj.
  • Miki Mol i zaczarowany kuferek czasu” Ryszarda Antoniszczaka z 1981 roku. Słuchałam tej bajki regularnie, ale doceniłam ją dopiero kiedy jako nastolatka usłyszałam jej fragment na płycie Kalibra 44:)
  • W Karzełkowie” z Bohdanem Smoleniem. Z bajki tej pamiętam tylko piosenkę „Szczur Szur Szur”, której niestety nigdzie nie udało mi się znaleźć.
Wy też macie jakieś bajki, które znacie głównie ze „słyszenia”?:)

Udostępnij ten post

14 komentarzy :

  1. Ja pamiętam "Małpkę Fiki-miki" i mam prześwity jakiejś innej bajki, którą namiętnie słuchałam z kaset. Pamiętam, że kiedyś była w kioskach taka seria książeczek z kasetami, które trzymało się w specjalnej czerwonej teczce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kinia, przy Placu Szembeka jest siedziba wydawnictwa Bajki Grajki. Mają tam bardzo dużo starych bajek np. Czerwony Kapturek, Kopciuszek, Kit w butach itd. Oczywiście w wersji cd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, będę musiała się tam udać na przeszpiegi:)

      Usuń
  3. Pamiętam taki wierszyk mówiony przez mojego tatę. Zawsze wiedziałam co się stanie a i tak była radość jak mnie wystraszył. Nie wiem czy znasz "Czarny dom"
    Uwielbiałam ją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam, a z chęcią poznam, ale jak wpisuję w google "Czarny dom" to znajduję powieść S. Kinga i jakieś dziwolągi:)

      Usuń
    2. he he to się tak powolutku mówiło. Znalazłam wierszyk na tej stronce.http://forum.gazeta.pl/forum/w,567,15965595,15983806,byl_taki_czarny_czarny_las_a_w_tym_.html
      A na końcu (przed "aaaaaa...") powinno być.. żywa duszyczka he he

      Usuń
  4. Oooo, a ja za to pamiętam słuchane bajki ale z... płyt winylowych ;)
    wujek miał kilka płyt z bajkami, ale najbardziej lubiłam "Kopciuszka" ;)

    super pomysł, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! Ale wspomnienia! Ja to nic nie pamiętam oprócz mgliście Mateuszka, ale głowy nie dam czy to było to. Ale to jest świetny pomysł, takie stare słuchowiska. Szukaj dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. u mnie jakoś nie było bajek słuchowych, prócz Przygód kota Filemona na winylu. Królowały książki... Ale to strasznie fajne wspomnienia, sama już kupiłam kilka baje na cd dla moich maluchow. Na Allegro znajdziesz masę płyt cd z bajkami - szukaj "Bajki Grajki".

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra. To ja na szybko i nie na temat. Wyłącz błagam weryfikację obrazkową, bo kompletnie nie mam weny, żeby komentować z komórki

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja kochałam "Piotrusia Pana", słuchałam go na kaseciaku i niedawno znalazłam go na necie. Jakie to miłe uczucie przypomnieć sobie, jak bardzo kiedyś pragnęło się polecieć z nim do Nibylandii i popływać z syrenami... Do tej pory pamietam te piosenki, a i moje dzieciaki chętnie słuchają takich bajek, bo przynajmniej rozwija im się wyobraźnia. To co teraz dają w TV jest masakryczne, trzeba pilnować ich przed bajkami, które tylko ich zakomplekszą, a nie pomogą... Pozdrawiam i trzymaj się zdrowo, kobietko!

    OdpowiedzUsuń
  9. pamiietam te nieliczne magiczne chwile, kiedy tato przynosil mi do lozka radio i puszczal sluchowiska, pamietam jedynie jaka basn o rybaku, to byl pewnie jakis 84 rok lub nawet wczesniej. wzruszylas mnie swoim postem bo wrocily wspomnienia. zwlaszcza ze tato niedawno odszedl...

    OdpowiedzUsuń

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka