Wszystko przez Śnieżkę!

Od kilku dni w czasie codziennej prasówki rzucał mi się w oczy artykuł dot. Disneya i jego księżniczek. Jako fanka bajek i generalnie animacji wszelakich w końcu znalazłam chwilę żeby się z nim zapoznać i już na wstępie poczułam jakiś wewnętrzny imperatyw co by się w temacie wypowiedzieć. Nie jako znawca dziecięcej psychiki tylko jako dorosła kobieta wychowana m.in. na bajkach Disneya właśnie. 

Szczerze mówiąc nie rozumiem całej tej nagonki na księżniczki. Nagle ludzie doznali olśnienia, że rzeczywistość znacząco różni się od tego co widzimy w bajkach – czyli co? Do tej pory żyli w słodkiej niewiedzy? Nie wydaje mi się.
Jestem natomiast prawie pewna, że disneyowskie panny są świetnymi kozłami ofiarnymi. Przecież jak kompleksy to przez Śnieżkę, jak uległość to Kopciuszek, jak skupienie na cielesności to Arielka, a wszystko co najgorsze to Aurora, bo ona nie dość, że ładna, to się po prostu położyła i czekała, aż pojawi się ten jedyny… Wg pana Davida Trumble, wszystkie te Belle i Dżasminy pakują nas w „sztywne ramy”, a do naszych głów wciskają „niewłaściwe modele i wzorce postrzegania świata”… Jak dla mnie jest to wniosek bardzo grubymi nićmi szyty, dodatkowo odnoszę nieodparte wrażenie, że Pan Trumble nie zadał sobie trudu i nie obejrzał żadnej z bajek Disneya do których pije, a swój osąd opiera tylko na rysunkach znalezionych w Internecie. Z tego co pamiętam to znakomita większość osławionych księżniczek buntowała się przeciwko ramom i wzorcom, które były im narzucone przez starszych, mądrzejszych – np. Ariel, ale również Aurora czy z późniejszych bajek Roszpunka. Fakt, że zazwyczaj popadały przez to w tarapaty, ale finalnie dopinały swego. Kopciuszek pokazywał, że ciężka praca popłaca, a Śnieżka że należy się troszczyć o innych, Bella, że poza pięknem zewnętrznym liczy się to co mamy w środku i nie mam tu na myśli wątroby. Merida udowodniła, że można zmienić swoje przeznaczenie, a dodatkowo została pozbawiona typowo księżniczkowych atrybutów jak talia osy i wielkie oczyska (zgadzam się, z oburzeniem jakie wywołało jej wizualne uksiężniczkowienie
). Fakt że gdzieś tam, w większości z bajek, przewijał się osławiony Książe-ze-Bajki, który finalnie zostawał mężem głównej bohaterki – no cóż począć, takie były czasy, swoją drogą przynajmniej te babki hajtały się z miłości.


Gapiłam się w te bajki co to niby takie okropne i takie nierealne rzeczy promują i żyję. Do tego mam się całkiem nieźle. Nie wierzę i nigdy nie wierzyłam w księcia na białym rumaku, wiedziałam natomiast, że na wszystko trzeba sobie zapracować, że rzeczy nie są dane ot tak. Przyjmowałam do wiadomości, że życie jest niesprawiedliwe, chociaż nie bez buntu przeciwko temu, buntuję się z resztą cały czas. Nie znoszę biernego czekania, wyręczania mnie i zakładania, że jak baba to sobie nie poradzi albo czegoś nie wie. Owszem lubię wyglądać ładnie, ale która kobieta tego nie lubi? Ze zboczeń jakie wyniosłam z bajania różnego typu odnotowuję jedynie wiarę w to, że ludzie są dobrzy (wiem, jestem naiwna) i że można się cieszyć z drobnych rzeczy. 
Panie Trumble gdzie zatem ta moja księżniczka co ją sobie powinnam wmawiać po obejrzeniu tych wszystkich bajek? Gdzie te moje kompleksy, sztywne ramy i inne okropności?  Na koniec mojego przydługiego wywodu dodam, że nie widzę potrzeby organizowania antyksiężniczkowej krucjaty, wystarczy odrobina zdrowego rozsądku, jak z resztą wszędzie. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że bajki Disneya są niepoprawne i że odpowiadają za pranie biednych, dziecięcych mózgów.  Uważam, że pokazują uniwersalne wartości w sposób przystępny, no bo niby jak inaczej miały by to zrobić? Poza tym od czego są rodzice? Jeśli nie chcemy żeby dziecko uznało drogę Śnieżki za jedyną słuszną, to można z nim porozmawiać na temat tego co innego mogła zrobić bidulka, zamiast chować się po lasach i sprzątać u krasnoludków.
 

Oczywiście nie kłócę się z faktem, że bajki Disneya są wyidealizowane i naiwne, to żadne odkrycie, ale w sumie jakie miały by być jeśli nie takie?  Kopciuszek do końca życia miałby zapieprzać dla macochy podczas gdy księciunio hajtnął by się z jej siostrą Gryzeldą? Dlaczego nie? Przecież, czasem w życiu nie układa się po naszej myśli. Śnieżkę właściwie można by było uśmiercić od razu, bez okazywania litości przez drwala, a niech się zła królowa nacieszy. Bella mogłaby olać Bestię, napuścić na niego wioskowego macho, potem zamieszkać w zamku niedoszłego odczarowanego księcia, zaprzestać czytania swoich ukochanych książek, za to urodzić gromadę dzieci wieśniakowi, aby na koniec popaść w alkoholizm. Na dobitkę Śpiącej Królewnie zamiast urody, pięknego głosu i zmienienia klątwy trzy Wróżki mogły dać niewydolność nerek, garba i umiejętność wybekiwania alfabetu. Doprawdy cudnie i jak realistycznie. Tylko chyba nie o to w bajkach chodzi.

http://doblelol.com/2/housewives-funny.htm

Udostępnij ten post

10 komentarzy :

  1. Cudeńko ten Twój post.
    Też jak byłam mała kochałam wszystkie księżniczki Disney'a.
    Teraz kiedy czytam te historie Victorii (bo ona je uwielbia) śmieje się sama do siebie, że będąc małą dziewczynką wierzyłam w te głupotki i wszystkie szczęśliwe zakończenia. Prawdę powiedziawszy sama się zastanawiałam, czy aby to nie wypacza psychiki dziecku, te wszystkie przesłodzone Lale i ich historie z happy endem, ale podobnie jak Ty doszłam do wniosku, że przecież to już któreś z kolei pokolenie, które się na nich wychowuje i jakoś każde dziecko w końcu sobie zdaje sprawę z różnic, jakie są w bajkowym świecie i tym realnym, :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      I właśnie o to mi chodzi kilka pokoleń się wychowało na tych bajkach i nikt nie uważał tego za coś niepoprawnego czy wręcz szkodliwego. Poza tym przecież poza bajkami dzieci mają inne aktywności, inne wzorce w świecie rzeczywistym. Dopóki oglądanie bajek nie jest jedynym źródłem zbierania informacji o świecie nie ma się czym martwić;)

      Usuń
  2. Wychowałam się na bajkach Disney'a i jakoś psychy skrzywionej nie mam. Bajki muszą być piękne i przekolorowane, bo dzieci nie chciałby ich oglądać. Lepsze takie Disney'owskie księżniczki co chodzą i wszędzie śpiewają niż te krzywe mordy, które serwuje Cartoon Network :/ Te badziewia dopiero krzywią psychę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to to!
      Co prawda jakieś 15 lat temu to i ja Cartoon Network oglądałam, ale wtedy były tam chyba inne bajki niż te, które są teraz, przynajmniej tak mi się wydaje. Jak wpadam na jakieś nowe kreskówki rodem z CN właśnie to są dla mnie nieoglądalne.

      Usuń
  3. Te bajki są jakie są, ale czasem mi się wydaje, że niektóre problemy feministyczno-genderowo-socjologiczne (bo w to chyba wpisują się powyższe zagadnienia) są odrobinę wydumane niestety.
    Tak, że taki głos rozsądku dobry jest!

    OdpowiedzUsuń
  4. No żesz... więc według pana Trumble, bajko w ogóle są do dupy, no bo większość opiera się na dziełach Braci Grimm. Skoro czepiać się można bajek, to dlaczego i nie poważniejszych pozycji książkowych, jak np. Szekspira? Albo Dantego? Albo w ogóle kogokolwiek, kto napisał coś, co obecnie nie pasuje do naszych czasów, bo kłuci się z równouprawnieniem, nowoczesnym modelem rodziny, czy innymi sprawami...

    Masakra. Czasem mam wrażenie, że ludzie szukają dziury w całym (bardziej niż Ty! :P) i tylko robią sztuczny szum, żeby zaistnieć w jakimś tam środowisku... I biorą do tego beznadziejny temat, któremu starają się nadać pseudonaukowy charakter..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odniosłam dokładnie takie samo wrażenie kiedy czytałam to co wypisuje pan Trumble.

      Usuń
  5. Dobrze prawisz!
    Ja też na bajkach Disney'a wychowana (I love Ariel!) i o zgrozo Barbie uwielbiałam, a jakoś ze mnie ludzie wyrośli (chyba). Gadanie dla gadania...
    A w ogóle to przez tą nagonkę na róż, Barbie i w ogóle mamy teraz wysyp Monster High. I interes się kręci.

    OdpowiedzUsuń
  6. Że media i koncerny kreują wizerunek kobiety jako szczupłej, pięknej, biusciastej, z idealną cerą i wiecznie młodej to wiemy nie od dziś. Popatrzmy na lalkę Barbie, na większość reklam czegokolwiek... Ale bajek bym się nie czepiała, samo słowo księżniczka kojarzy mi się z czarem, urokiem i pięknem :)

    OdpowiedzUsuń

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka