Moje postanowienia noworoczne

dieta schudnę rzucę palenie moje zacznę dbać o siebie zdrowie tu i teraz zadbam

W ostatnim tekście powymądrzałam się nieco na temat tego jak tworzyć postanowienia noworoczne aby miały one nieco większe szanse powodzenia. Nauka czy raczej risercz, który zrobiłam do tego tekstu nie poszły w las.

Chciałabym utożsamiać się ze stwierdzeniem, że nie robię postanowień, bo już jestem zajebista, jednak mimo wszystko, zajebista to ja może i jestem, idealna być nie zamierzam, ale jest kilka rzeczy nad którymi chciałabym popracować w trybie postanowień noworocznych właśnie.

Po pierwsze zmieniam swoje nawyki żywieniowe. Brzmi to bardzo ogólnikowo i poważnie zarazem, ale generalnie chodzi o wywalenie z diety białego pieczywa, słodyczy i śmieciowego żarcia, a wzbogacenie jej kaszami, warzywami i innymi takimi cudami.
Na początek poprzez 6 tygodniowy detoks, a potem przez przemodelowanie (na jego podstawie) swojego codziennego jadłospisu. Nie napiszę, że nie będę żreć słodyczy już nigdy przenigdy, bo to bez sensu, za to jak najbardziej realne jest jedzenie zdrowszych wariacji na ich temat.
Jeśli do tego uda mi się zamienić spożywanie białego pieczywa z regularnego na incydentalne to już w ogóle będzie cudo, a moja tarczyca na pewno będzie mi wdzięczna. A skoro o narządach wewnętrznych mowa to i moje płuca mogą być szczęśliwe, ponieważ detoks polega również na rzuceniu palenia. Tak, wiem, to najłatwiejsza rzecz na świecie, każdy palacz robił to kilka(naście) razy, ale mam nadzieje, że moje rzucenie będzie definitywne - na razie stuknął mi tydzień bez papierosa.

Po drugie zaczynam o siebie dbać. Znowu ogólnik, a ogólniki jak wiemy w postanowieniach są "be". Śpieszę więc z doprecyzowaniem, że przez dbanie o siebie rozumiem cały punkt pierwszy plus zwiększenie dawki aktywności fizycznej. 2 razy w tygodniu to minimum, 3 to ideał. Na razie ograniczam się do zajęć fitness i siłowni, ale jak tylko zima odpuści wracam do biegania. Jeśli to wszystko, poniekąd przy okazji, zaowocuje spadkiem wagi to już w ogóle cud, malina.
Z dbaniem o siebie wiąże się też wcześniejsze kładzenie się spać i wstawanie, wysypianie się (w miarę możliwości), chodzenie na spacery (na tyle na ile czas i smog pozwoli) i inne takie...

Na koniec najważniejsze dla mnie postanowienie: być TiT. Prawie jak Fit, ale chodzi o bycie Tu i Teraz. Pisałam już o tej filozofii przy okazji mojego uczestnictwa w warsztatach "Jak przestać się zamartwiać". Pracuję nad tym już długo długo, ale rozwijania się w tej filozofii nigdy za wiele. Zamiast gnać bezmyślnie do przodu skupiam się na tym co mam, a przynajmniej bardzo się staram. Zamiast uzależniać swoje poczucie szczęścia od tego co "kiedyś tam" planuję osiągnąć przestaję czekać na lepsze jutro, a doceniam dzisiaj, bo jest to jedyna pewna rzecz.

Oczywiście pracuję nad awansem w pracy, chciałabym dalej rozwijać bloga, od poniedziałku zaczynam chodzić na pracowy kurs angielskiego... ale nie są to moje postanowienia noworoczne tylko kolejne kamienie milowe do pokonania w naturalnej kolei rzeczy:)

A jakie są Wasze postanowienia noworoczne?
---------------------------------
Jeśli spodobał Ci się ten tekst i uznasz, że ktoś może na nim skorzystać - będzie mi bardzo miło jeśli prześlesz go dalej w świat klikając w jeden z udostępniaczy (pod polecanymi postami) 👇 
Dziękuję 💐😘

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka