Nowy Początek [Arrival]

W zeszłym tygodniu, w Polsce, odbyła się premiera filmu Arrival. Nie wiedzieć czemu polska wersja otrzymała tytuł "Nowy Początek". Jak wiadomo, bywały już gorsze tłumaczenia, ale i zdecydowanie lepsze. Niemniej jednak zostałam zupełnie przypadkiem przez ten film bardzo pozytywnie zaskoczona dlatego też postanowiłam naskrobać o nim bardziej obszerny tekst, aby przekonać niezdecydowanych do obejrzenia i wyrobienia sobie własnego zdania...

Przyznam szczerze, że ani przeczytane recenzje ani ocena tej produkcji na filmwebie nie zachęcały nas do wyboru tego właśnie tytułu, ale ostatecznie zostaliśmy do niego poniekąd zmuszeni przez repertuar, napięty harmonogram dnia oraz darmowe wejściówki.
I dobrze się stało.

Idąc do kina zakładałam, że obejrzę kolejną historię o inwazji zielonych ludzików na Ziemię. Ludzie standardowo mieli dostać sromotny łomot, potem miał przyjść czas na odwet, ze zniszczonymi miastami w tle oraz onanizacją efektami specjalnymi na froncie.
A tu psikus.

Rzadko spotykam się ze zwiastunami, które tylko w niewielkim procencie zdradzają fabułę oraz najlepsze momenty filmu, a tak właśnie jest w przypadku Arrival.

Główną bohaterką filmu jest Dr Louise Banks, zdolna lingwistka, która zostaje poproszona o pomoc w rozszyfrowywaniu języka obcych, którzy niespodziewanie pojawili się na Ziemi.
Jest to główna linia fabularna, dookoła której wiją się macki (hehe) głębszych rozmyślań o naturze i wielowymiarowości języka ludzkiego, a także o sensie życia i cierpienia.
Są to tematy bardzo rzadko łączone z historiami o inwazji Obcych czy o Obcych w ogóle. Jeśli się pojawiają to o subtelności raczej nie ma mowy, a główny nurt rozmyślań spłycony zostaje do rozważań na temat tego "co bym zrobił/a żeby przeżyć". W Arrival wchodzimy na głębszy i bardziej zagmatwany poziom rozmyślań o tym czy i jakie życie, byśmy wybrali jeśli mielibyśmy w ogóle taki wybór? I czy decydując się na jedną z opcji jesteśmy w stanie świadomie zaakceptować wszystko to co dokonany wybór ze sobą niesie?
Są to rozmyślania bardzo trudne, ale i piękne za razem.
premiera premiery listopada 2016 film
Źródło

Piękna jest z resztą cała wizualna strona filmu - zdjęcia i powolna praca kamery idealnie oddają nastrój, a przy tym widz nie zostaje zalany efektowną papką, w której w końcu się topi. W Arrival oddychamy pełną piersią chłonąc urokliwe ale i niepokojące przestrzenie i krajobrazy.

Nie chcę pisać nic więcej, żeby za dużo nie zdradzić. Niemniej jednak szczerze zachęcam do obejrzenia tego filmu nie tylko fanów SF, chociaż im może się on akurat najmniej spodobać, bo tak jak wspomniałam nie jest to typowy film o kosmitach z gatunku tych do których zostaliśmy przyzwyczajeni na przestrzeni ostatnich lat.
Myślę, że paradoksalnie Arrival ma szanse spodobać się osobom, które zupełnie nie kręci SF. Jeśli tylko uda im się przymknąć oko na zielone ludki i skupić się na ludziach i ich historiach. Zwłaszcza w kontekście głośnej ostatnio dyskusji na temat wyborów w hipotetycznych sytuacjach rodzicielskich.
Występują m.in.:Amy Adams, Jeremy Renner, Forest Whitaker.
źródło

źródło

źródło

źródło

źródło

źródło

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka