Niedawno Zosia oficjalnie awansowała na przedszkolaka. Jako
że nie jestem samotną (chociażby na papierze) matką, w naszej rodzinie wszyscy
jesteśmy zdrowi (przynajmniej w teorii), nie szerzymy patologii (tej rozumianej
ustawowo inną a i owszem), Zosia jest jedynaczką, a na dobitkę należymy do
najbardziej dymanej grupy społeczeństwa (czytaj za bogaci na pomoc, za biedni
żeby móc coś odłożyć) nasza pierworodna karierę przedszkolną rozpoczęła w
prywatnej placówce. Wcześniej przez 1,5 roku uczęszczała do żłobka.
Jako że ten etap mamy już za sobą i przeszliśmy go w miarę
bezboleśnie postanowiłam podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat
tego na co dobrze jest zwrócić uwagę przy wyborze placówki raczej prywatnej, bo
z państwowymi doświadczenie na razie mam żadne.
Od czego zacząć?
Na początek dobrze jest się zastanowić nad lokalizacją
żłobka.
Czy chcemy z dzieckiem jechać w pobliże naszej pracy żeby w razie czego mieć je pod ręką?
Czy może szukamy placówki jak najbliżej miejsca zamieszkania?
Albo naszym "targetem" jest opcja po środku czyli miejsce znajdujące się na trasie do naszej fabryki?
Czy chcemy z dzieckiem jechać w pobliże naszej pracy żeby w razie czego mieć je pod ręką?
Czy może szukamy placówki jak najbliżej miejsca zamieszkania?
Albo naszym "targetem" jest opcja po środku czyli miejsce znajdujące się na trasie do naszej fabryki?
Pierwsze rozwiązanie jest dobre w sytuacji kiedy niespodziewanie musimy pojawić
się w placówce np. z powodu choroby dziecka albo z tytułu wydarzeń w stylu
teatrzyk świąteczny czy inne cuda. Minusem jest natomiast dojazd, zwłaszcza
jeśli nie macie tego komfortu i pracujecie daleko od miejsca zamieszkania.
Osobiście nie wyobrażam sobie przemierzania codziennie, permanentnie zakorkowanego miasta komunikacją miejską, z wózkiem (a nawet bez). Dzikie tłumy to jedno, ale
dzikie, zasmarkane tłumy w sezonie jesienno-zimowym to już zupełnie inna bajka (czy raczej koszmar).
Jeśli macie auto to warto sobie przekalkulować koszty paliwa, czas stania w
korkach itp.
Żłobek blisko domu ma ten plus, że po odstawieniu dziecka
sami śmigacie do pracy bez brzydko powiedziawszy dodatkowego opóźniacza. Nie ma
po drodze "mamo siusiu", "mamo kupę", ani morderczego wzroku współpasażerów (bo tak
większość ludzi reaguje na widok wózka dziecięcego, w autobusie, w godzinach porannego szczytu). Poza tym
jeśli zdarzy Wam się zostać w domu np. z powodu choroby, albo tak jak ja,
czasem pracujecie zdalnie, możecie spokojnie odprowadzić dziecko do placówki
nie tracąc godziny na podróż. Minus tego rozwiązania jest taki, że jak coś się
wydarzy w żłobku będziecie tam z godzinnym poślizgiem.
Jeśli wiecie już, która opcja jest dla Was najlepsza dobrze
jest zrobić sobie listę placówek, które kwalifikują się do wybranego przez Was
rozwiązania.
Macie listę?
Gratuluję, jeszcze kawał drogi przed Wami, ale jej znaczną część możecie pokonać bez wychodzenia z domu.
Macie listę?
Gratuluję, jeszcze kawał drogi przed Wami, ale jej znaczną część możecie pokonać bez wychodzenia z domu.
1. Rejestr MPiPS
Pierwsze sito (poza kwestią lokalizacji) to sprawdzenie czy wybrane przez nas żłobki znajdują się w rejestrze Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
Jeśli ich tam nie ma możecie brakujące placówki, bez mrugnięcia okiem, wyrzucić z listy – chyba że Wam to nie przeszkadza, jednakże dla mnie było to kryterium nie do przeskoczenia.
2. Oferta
Zakładamy sobie budżet tzn. ile właściwie możemy co miesiąc zapłacić za uczęszczanie pociechy do żłoba.
Jeśli nasz budżet jest nieograniczony to problem znika. Jednak u większości z nas 300-400 zł miesięcznie w tą czy w tamtą robi zdecydowaną różnicę. Jeśli interesuje nas „niepełny” wymiar godzin dobrze jest się zorientować czy można podpisać umowę godzinową.
Sprawdzamy zatem ceny, wyrzucamy te na które nas nie stać, a następnie wśród placówek, które zostały na naszej liście, weryfikujemy co podane kwoty właściwie zawierają. Jedne żłobki oferują niskie czesne ale dodatkowo płatne wyżywienie czy zajęcia dodatkowe. O ile z tym ostatnim moim zdaniem nie ma co szaleć (zwłaszcza na etapie żłobkowym:P) to kwestie jedzeniowe to co coś nad czym można się dłużej pochylić (np. sprawdzić firmę cateringową). Z drugiej strony czasem wysokie czesne nie niesie za sobą nic specjalnego.
Z trzeciej strony jeśli żłobek ma w ofercie szachy, garncarstwo, naukę chińskiego i pływania synchronicznego dobrze jest chwilę poświęcić na zastanowienie się czy jest to potrzebne dziecku w wieku (powiedzmy) 15 miesięcy, a jeśli z jakiś przyczyn dojdziemy do wniosku, że tak, to czy placówka szczycąca się takim programem faktycznie go realizuje czy jest on tylko na papierze.
3. Google
Tak jak ze wszystkim wujek Google coś podpowie (czasem coś totalnie przerażającego jak "zostało Ci 10 dni życia"). W kwestii żłobków mogą to być mniej sensacyjne wieści, niż przy wyszukiwaniu objawów chorobowych, jednakże szukając w ten sposób możemy trafić zarówno na aktualne opinie jak również na takie totalnie archiwalne. Przy czytaniu opinii dobrze jest zwrócić uwagę właśnie na datę – czasem są one naprawdę wiekowe, ale z drugiej strony możemy prześledzić tendencje ocen w kontekście interesujących nas placówek.
4. Lokalne grupy sąsiedzkie np. na fejsiku
Pisałam niedawno o jasnej stronie internetu - grupy zrzeszające daną dzielnicę czy miasto zdecydowanie się do tej strony kwalifikują. Sąsiedzi, poza malkontentami i trollami, zawsze służą dobrą radą i czasem (mniej dobrą) opinią na temat miejsca o które pytamy.
Zakładamy sobie budżet tzn. ile właściwie możemy co miesiąc zapłacić za uczęszczanie pociechy do żłoba.
Jeśli nasz budżet jest nieograniczony to problem znika. Jednak u większości z nas 300-400 zł miesięcznie w tą czy w tamtą robi zdecydowaną różnicę. Jeśli interesuje nas „niepełny” wymiar godzin dobrze jest się zorientować czy można podpisać umowę godzinową.
Sprawdzamy zatem ceny, wyrzucamy te na które nas nie stać, a następnie wśród placówek, które zostały na naszej liście, weryfikujemy co podane kwoty właściwie zawierają. Jedne żłobki oferują niskie czesne ale dodatkowo płatne wyżywienie czy zajęcia dodatkowe. O ile z tym ostatnim moim zdaniem nie ma co szaleć (zwłaszcza na etapie żłobkowym:P) to kwestie jedzeniowe to co coś nad czym można się dłużej pochylić (np. sprawdzić firmę cateringową). Z drugiej strony czasem wysokie czesne nie niesie za sobą nic specjalnego.
Z trzeciej strony jeśli żłobek ma w ofercie szachy, garncarstwo, naukę chińskiego i pływania synchronicznego dobrze jest chwilę poświęcić na zastanowienie się czy jest to potrzebne dziecku w wieku (powiedzmy) 15 miesięcy, a jeśli z jakiś przyczyn dojdziemy do wniosku, że tak, to czy placówka szczycąca się takim programem faktycznie go realizuje czy jest on tylko na papierze.
3. Google
Tak jak ze wszystkim wujek Google coś podpowie (czasem coś totalnie przerażającego jak "zostało Ci 10 dni życia"). W kwestii żłobków mogą to być mniej sensacyjne wieści, niż przy wyszukiwaniu objawów chorobowych, jednakże szukając w ten sposób możemy trafić zarówno na aktualne opinie jak również na takie totalnie archiwalne. Przy czytaniu opinii dobrze jest zwrócić uwagę właśnie na datę – czasem są one naprawdę wiekowe, ale z drugiej strony możemy prześledzić tendencje ocen w kontekście interesujących nas placówek.
4. Lokalne grupy sąsiedzkie np. na fejsiku
Pisałam niedawno o jasnej stronie internetu - grupy zrzeszające daną dzielnicę czy miasto zdecydowanie się do tej strony kwalifikują. Sąsiedzi, poza malkontentami i trollami, zawsze służą dobrą radą i czasem (mniej dobrą) opinią na temat miejsca o które pytamy.
W pierwszej kolejności najlepiej użyć legendarnej lupki i przeszukać istniejące wątki w kontekście placówek, które nas interesują. Jeśli jednak nie znaleźliśmy nic co by nas satysfakcjonowało (albo wątek jest wiekowy) najlepiej po prostu zapytać o opinie sąsiadów. Dzięki temu placówki w naszych oczach kiepskie mogą sporo zyskać, a z drugiej, te świetne na papierze, mogą wiele stracić jeśli opieka w nich nie należy do najlepszych. Oczywiście możemy się też utwierdzić we własnych typach, ale to równie dobra informacja co dwie powyższe. Dla mnie najlepszą rekomendacją była informacja o tym, że kolejne dziecko z rodzeństwa chodzi do danej placówki i ją sobie bardzo chwali.
Po zrobieniu internetowego "riserczu" czas ruszyć w miasto...
5. Dni otwarte
Warto zorientować się czy interesujące nas placówki organizują dni otwarte.
Dlaczego?
Bardzo często można przy ich okazji poznać rodziców dzieci uczęszczających do interesującego nas żłobka, a są oni jednym z lepszych źródeł informacji. Czasem dni otwarte są przygotowywane raz w roku, czasem częściej. Informacje o tym można znaleźć na stronach internetowych danej placówki. Z braku laku można również zadzwonić i przejść do kolejnego kroku…
Jeszcze jednym, dodatkowym plusem, jest to, że w czasie dni otwartych prywatne żłobki/przedszkola często oferują różnego rodzaju promocje np. wpisowe 0 zł (o ile zdecydujemy się w określonym czasie - czasem w ciągu tegoż dnia otwartego - podpisać umowę).
6. Oglądamy
Z listą wzbogaconą o opinie wujka google, sąsiadów oraz informacje ze stron internetowych idziemy na wizję lokalną. Najlepiej wcześniej zadzwonić do interesujących nas placówek i dowiedzieć się czy trzeba się na spotkanie umówić (gorsza opcja) czy można po prostu przyjść znienacka (zdecydowanie lepszy wariant). Warto sobie przygotować listę pytań, które chcemy zadać opiekunkom (piszę już kolejny tekst na ten temat).
Na spotkanie możemy zabrać - dziecia jego reakcja na dane miejsce może dać nam sporo informacji zwrotnych.
Po takim rekonesansie nasza decyzja, choć trudna (oddanie dziecka pod opiekę osób trzecich nigdy łatwa nie jest) będzie zdecydowanie bardziej świadoma i przemyślana.
Jak było u Was?
Czym kierowaliście się przy wyborze placówki dla swojego potomstwa?
A może dopiero szukacie?
Po zrobieniu internetowego "riserczu" czas ruszyć w miasto...
5. Dni otwarte
Warto zorientować się czy interesujące nas placówki organizują dni otwarte.
Dlaczego?
Bardzo często można przy ich okazji poznać rodziców dzieci uczęszczających do interesującego nas żłobka, a są oni jednym z lepszych źródeł informacji. Czasem dni otwarte są przygotowywane raz w roku, czasem częściej. Informacje o tym można znaleźć na stronach internetowych danej placówki. Z braku laku można również zadzwonić i przejść do kolejnego kroku…
Jeszcze jednym, dodatkowym plusem, jest to, że w czasie dni otwartych prywatne żłobki/przedszkola często oferują różnego rodzaju promocje np. wpisowe 0 zł (o ile zdecydujemy się w określonym czasie - czasem w ciągu tegoż dnia otwartego - podpisać umowę).
6. Oglądamy
Z listą wzbogaconą o opinie wujka google, sąsiadów oraz informacje ze stron internetowych idziemy na wizję lokalną. Najlepiej wcześniej zadzwonić do interesujących nas placówek i dowiedzieć się czy trzeba się na spotkanie umówić (gorsza opcja) czy można po prostu przyjść znienacka (zdecydowanie lepszy wariant). Warto sobie przygotować listę pytań, które chcemy zadać opiekunkom (piszę już kolejny tekst na ten temat).
Na spotkanie możemy zabrać - dziecia jego reakcja na dane miejsce może dać nam sporo informacji zwrotnych.
Po takim rekonesansie nasza decyzja, choć trudna (oddanie dziecka pod opiekę osób trzecich nigdy łatwa nie jest) będzie zdecydowanie bardziej świadoma i przemyślana.
Jak było u Was?
Czym kierowaliście się przy wyborze placówki dla swojego potomstwa?
A może dopiero szukacie?
Jeśli tak to napiszcie proszę czy Wam pomogłam:)
Jeśli nie należycie do grona komentujących, ale tekst Wam się spodobał to udostępnijcie go proszę – może ktoś jeszcze skorzysta:)
Jeśli nie należycie do grona komentujących, ale tekst Wam się spodobał to udostępnijcie go proszę – może ktoś jeszcze skorzysta:)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz