Złoty środek

W związku z tym, że deprecha została przegoniona, mam nadzieję, że na dobre, postanowiłam podzielić się z Wami listą rzeczy, które mi pomogły w tym trudnym okresie. W większości są to rzeczy oczywiste, ale czasem trzeba przypomnieć sobie to co już wiemy.
Obstawiam, że nie była to prawdziwa depresja, tylko baby blues z opóźnionym zapłonem. Oczywiście momentami nadal bywa ciężko, zwłaszcza jak Zosia krzyczy, a nie bardzo wiadomo o co kaman, bo pielucha czysta, brzuch pełen, przytulanko w toku… ale pomimo tych trudnych momentów przedłużające się obniżenie nastroju uważam za zakończone.
Dlatego też mam nadzieję, że to co pomogło mi będzie inspiracją dla innych dziewczyn z mocnym baby blues.

1. Wygadaj się. Partnerowi, mamie, tacie, przyjaciółce, albo komuś z telefonu zaufania. Nazwane uczucia, jakie by one nie były, stają się czymś bardziej namacalnym, czymś na co można mieć wpływ, z czym można zacząć pracować.

2. Nie rób sobie wyrzutów. Im większe wyrzuty sobie robisz, tym większego masz doła, a co za tym idzie tym większe wyrzuty itd. Jasne, że każda z nas chciałaby wbrew wszelkim przeciwnościom wejść w nową rolę z uśmiechem na ustach, ale czasem tak się po prostu nie da. Trzeba się z tym pogodzić, zaakceptować swoje uczucia i zastanowić się co można zrobić żeby było nam lżej.

3. Rozmawiaj z innymi matkami. Może nie za często i nie z tymi przypadkowymi, w końcu nie chcesz zaczepiać obcych ludzi na ulicy. Na pewno masz wśród znajomych osoby posiadające już potomstwo, a jeśli nie to zapisz się na forum dla kobiet, które np. rodziły w tym samym czasie co Ty. Większość z nich miało albo ma w tej chwili podobne przejścia i chwile zmartwienia oraz zwątpienia. Świadomość, że nie Ty jedyna czujesz to co czujesz bardzo pomaga w akceptacji własnych uczuć oraz w nierobieniu sobie wyrzutów.

4. Proś o wsparcie/pomoc. Czasem przejęcie dziecka nawet na kilka godzin może być pomocne w odzyskiwaniu równowagi. Jasne, że czasem pojawiają się wyrzuty, ale wtedy należy zastosować punkt drugi. Kochasz swoje dziecko to jasne, ale masz prawo do odpoczynku również od niego. Masz prawo do być samą sobie. Chociażby przez godzinę, ale taką godzinę w czasie której ani razu nie zostaniesz wciągnięta w dzieciowe obszary. Aby to się udało najlepiej od razu przejść do punktu 

5. Wyjdź z domu. Na kawę, do kina, na piwo ze znajomymi. Zostaw swoje potomstwo z partnerem/dziadkami albo innymi zaufanymi osobami, a sama oderwij się od pieluchowej rzeczywistości, która czasami bywa przytłaczająca.
Poza tym po kilkugodzinnej nieobecności prawdopodobnie zatęsknisz za swoją pociechą, a od tęsknoty tylko jeden krok do odnowienia zapasów cierpliwości, radości i całej masy innych pozytywnych uczuć.
 

6. Wyśpij się. W przypadku karmiących piersią na pewno wygląda to nieco inaczej, ale dla tych dziewczyn, które karmią mm możliwe jest przejęcie nocnego karmienia chociażby raz na tydzień-dwa przez partnera. Nie trzeba mieć specjalnych predyspozycji do przygotowania mieszanki zgodnie z rozpiską na puszce. Wy w tym czasie zajmijcie inny pokój tak żeby nie uczestniczyć w przygotowywaniu posiłku i karmieniu, nawet duchowo/słuchowo. Jeśli to nie możliwe to załóżcie zatyczki do uszu – one naprawdę działają. 

7. Spaceruj. Z dzieckiem w wózku czy też chuście, stadnie z mężem albo sama ze sobą. Na aurę nie mamy wpływu, ale wiosna w pełni, zaraz będzie lato więc i słonecznych dni będzie coraz więcej. Korzystajmy z nich. Zwłaszcza w czasie urlopów macierzyńskich, bo cholera wie kiedy po ich zakończeniu nadarzy się kolejna okazja do spacerowego wypadu w dzień powszedni. Poza tym porządna dawka słońca jest w stanie zdziałać cuda.
8. Przytulaj. Się do partnera, do dziecka, dziecko do siebie. Taki bliski kontakt pomaga w budowaniu więzi oraz zdecydowanie poprawia nastrój, o ile dziecko w tym momencie się nie drze, a partner np. nie gotuje obiadu:P

 9. Słuchaj muzyki. Najlepiej takiej która cię odpręża, albo która dodaje energii i wprawia Cię w dobry nastrój. Słuchaj jej w domu, na spacerze, w samochodzie, w autobusie w drodze na spotkanie ze znajomymi… Wszędzie gdzie się da i gdzie masz na to ochotę.

10. Posiedź w ciszy. Alternatywny punkt 9 dla tych którzy są zmęczeni np. ciągłym wrzaskiem, albo nieustannym słuchaniem innych dźwięków;)

11. Czytaj książki – nie katuj się takimi które Cię nie wciągną od pierwszych stron. To ma być przyjemność. Jeśli nie jesteś pewna czy jakaś książka Ci się spodoba przeczytaj w internecie darmowy fragment. Czytanie książki to wspaniałe oderwanie od codzienności bez konieczności wychodzenia z domu.

12. Pozwól sobie na nic-nierobienie. Dziecko poszło spać? Świetnie, zamiast rzucać się w wir sprzątania, odkurzania, gotowania walnij się na kanapie i nie rób nic, albo włącz sobie odcinek swojego ulubionego serialu.
Wiem, wiem, to trudne, sama do końca nie opanowałam tej sztuki, ale staram się jak mogę. Po dwóch miesiącach doszłam do etapu kiedy mogę wyjść z domu pozostawiając zlew ze zmywaniem, albo położyć się spać bez ogarniania wszystkiego jak leci. Ogarniam rzeczy najpilniejsze natomiast staram się nie zadręczać tymi ze zbioru „fajnie by było”. Bo owszem fajnie by było jakbym pomyła fronty szafek w kuchni, ale wolę w tym czasie iść na spacer albo sobie pospać…

13. Zorganizuj się. Przed ciążą byłam świetnie zorganizowana, wręcz maniakalnie tworzyłam listy z serii „to do” i po kolei odhaczałam kolejne punkty. Nawet kiedy pod koniec ciązy byłam na zwolnieniu lekarskim. Wiadomo, że czasem nie idzie trzymać się planu, zwłaszcza przy małym dziecku, to oczywiste, ale w standardowe dni dobrze jest mieć wypracowany jako taki porządek dnia. Z uwzględnieniem marginesu błędu oczywiście. U mnie wygląda to tak, że zakładam sobie że np. do godziny 11. zjem śniadanie, ogarnę się i Zosię, a następnie wyjdę na spacer. Jeśli uda mi się to zrobić do godz. 11.30-12 to jest to już pewien sukces;) Poza tym zakładam sobie, że robię jedno pranie dziennie (nie 7 dni w tygodniu, góra 3-4), raz w tygodniu ogarniam coś niestandardowego, np. w tym tygodniu zrobiłam wiosenny porządek w swoich ciuchach...

14. Wyznacz priorytety. W tym trudnym okresie nie ma co się łudzić, że dasz radę robić wszystko jak przed ciążą, zwłaszcza przy takim spadku formy/nastroju. Dlatego też zastanów się co jest dla Ciebie ważniejsze: bycie wypoczętą, a co za tym idzie bardziej cierpliwą w stosunku do dziecka czy też posiadanie wysprzątanego mieszkania, pomytych szafek itd. przy permanentnym nie wyspaniu a co za tym idzie zniecierpliwieniu w stosunku do dziecka, które z resztą wyczuwa nasze nastawienie/stres?

15. Bądź dla siebie dobra. Ostatni punkt, ale moim zdaniem jeden z kluczowych.
Od czasu do czasu zamiast kupować kolejny bodziak, albo przy okazji tego zakupu, spraw sobie jakiś drobiazg. Idąc na spacer kup sobie loda, albo kawę na wynos. Wieczorem napij się dobrej herbaty/wina czy czegoś innego co lubisz najbardziej. Powąchaj kwitnący bez, pogłaszcz kota/psa, zrób sobie relaksacyjną kąpiel…  Wiem, że z czasem krucho, ale na pewno część z powyższych akcji można wykonać tzw. mimochodem;)
Na koniec mój osobisty apel, aby w sytuacji kiedy nic nie poprawia nastroju nie bać się zgłosić do lekarza pierwszego kontaktu czy też w miarę możliwości do poradni zdrowia psychicznego. W przeciwieństwie do baby blues depresja to nie tylko obniżony nastrój, to choroba, którą powinno się leczyć dla dobra pacjenta oraz jego najbliższych. Nie ma co zgrywać bohatera, wstydzić się, czy obwiniać. Lekarze, w tym psychiatrzy, są od tego żeby nam pomagać, niezależnie od tego z jaką chorobą do nich przychodzimy, a w końcu depresja chorobą niewątpliwie jest.

Niemniej jednak życzę Wam, aby wszystkie spadki nastrojów okazywały się baby bluesem i aby walka z nimi ograniczała się do długich, słonecznych spacerów i picia caffe latte z bitą śmietaną:)

Udostępnij ten post

11 komentarzy :

  1. Cieszę się bardzo, że poradziłaś sobie ze smutkami. Baby blues potrafi naprawdę nieźle namieszać i podobno wcale nie musi nastąpić zaraz po porodzie.
    Mnie do tej pory dopadają depresyjne nastroje, a zimą chyba było najgorzej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkich rodziców chyba co i raz dopada baby blues niezależnie od tego ile lat ma dziecko;) U nas tak jak pisałam we wstępie jest lepiej, ale gorsze momenty są nieuniknione, taki lajf i chyba trzeba się z tym pogodzić i wierzyć, że po każdym dołku w końcu będzie górka:)

      Usuń
  2. Cieszę się, że masz to już za sobą. Wszystkie rady rzeczywiście dobre i takie realne do wykonania. Mam nadzieję, że komuś się przydadzą. Bo przecież nie można się dać zwariować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak trzymaj:)
    Rady trafione w sedno i kazda mamuska powinna je wydrukowac i powiesic w widocznym miejscu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że najgorsze już za Tobą i oby nie wróciło!!!
    Myślę, że pkt 12 jest mega ważny. Przy drugim dziecku doszłam do perfekcji ;) w hodowaniu bałaganu i roztoczy oczywiście - nie w szybkim sprzątaniu :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, że okiełznałaś to monstrum w miarę szybko. U mnie Baby blues przechodził już w depresję poporodową. W zyciu się tak źle nie czułam, ale wsparcie dookoła mi pomogło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniale, że jest Ci lepiej :)) Dużo złotych środków, może komuś kto tu wejdzie pomogą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne zestawienie. Mam nadzieję, że przyda się wielu osobom :)
    A Tobie gratuluję motywacji, żeby sobie poradzić :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dodałabym jeszcze punkt: załóż bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Interesujący wpis! :) Tak trzymaj :) Pozdrawiam, Monika

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli na coś chorujemy, należy zgłosić się do lekarza. Taka prawidłowość panuje także w sferze psychicznej, jednak w tym wypadku leczenie przebiega dwutorowo - poprzez wsparcie lekami oraz terapię. Leki w wielu przypadkach są konieczne, uspokoją, pomogą przespać całą noc, jednak nie rozwiążą za nikogo problemów, nie podejmą ważnych decyzji. Warto o tym pamiętać.
    Barbara Michno-Wiecheć, psycholog psychoterapeuta

    OdpowiedzUsuń

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka