"Więcej Otwartości. Mniej Fochów" czyli moja odpowiedź na "Więcej życzliwości dla Kobiet w ciąży"


W zeszłym tygodniu na jednym z blogów oraz w szeroko rozumianych internetach natknęłam się na wiele zajawek akcji „Więcej życzliwości dla Kobiet w ciąży”. Poczytałam, posłuchałam i stwierdzam, że albo to ja jestem nienormalna, albo ci co wymyślają takie akcje nie są do końca poważni…

Najpierw zwołują konferencję prasową o tym jak fatalnie są traktowane kobiety w ciąży w naszym pięknym nadwiślańskim grajdołku, po czym lekarstwem na ludzką „znieczulicę” mianują ulotki i filmiki puszczane w środkach komunikacji miejskiej (jeżdżę komunikacją codziennie nie widziałam ani ulotek ani filmików). Poza tym, w celu zareklamowania komfortowych warunków oraz udostępnienia konsultacji u specjalistów mądre głowy wymyśliły – ta da da dam! TRAMWAJ, w którym ciężarne będą mogły się zbadać albo skonsultować ze specjalistami. No wspaniale, szkoda tylko że ten cudowny tramwaj jeździ sobie radośnie między 10 a 14, w dzień powszedni, więc w ramach akcji „więcej życzliwości...” ciężarne pracujące są olane już na wstępie, ale to już było i ja nie o tym chciałam.
Ktoś powie – lepsza taka akcja niż żadna i pewnie ma trochę racji. Zwłaszcza jeśli chodzi o planowane warsztaty zapowiadane tutaj (aczkolwiek do tej pory nie znalazłam nigdzie żadnego harmonogramu).

Dlaczego, więc mam tak bardzo mieszane uczucia na temat tej akcji? Ano dlatego, bo drażni mnie takie puste blablanie i pozorne zajmowanie się problemem.
Już to widzę oczami swojej wypaczonej wyobraźni jak moi współpasażerowie olśnieni ulotkami zaczynają wyglądać na horyzoncie kobiet z brzuchalami. Przecież przeczytanie ulotki na pewno zniweluje wieloletni brak kultury osobistej.
Z drugiej strony już słyszę jak zaczyna się licytacja, że wszyscy by ustępowali, ale jak poznać, że kobieta jest w ciąży? Proponuję je ometkować.
Z trzeciej strony spodziewam się najazdu ciężarnych, które zaczną się skarżyć na to jak im ciężko, że nikt ich nie rozumie, nie respektuje przywilejów, że one takie biedne i w ogóle dno, a potem jeszcze kilometr mułu.

Jakoś po środku tego wszystkiego jestem wkurzona i ciężarna ja i tak sobie myślę, że zamiast licytować się w ustępowaniu/nieustępowaniu/ciężarności (niepotrzebne skreślić) może warto wykazać się odrobiną większą empatią i zrozumieniem dla drugiego, obcego człowieka niezależnie od tego czy jest kobietą w ciąży, staruszkiem, czy młodą osobą bez cech charakterystycznych i widocznych schorzeń?

Może warto dopuścić do siebie myśl, że młoda kobieta, która siedzi i nie myśli o ustępowaniu miejsca nie oznacza, że ma osobę starszą/ciężarną w tylnej części ciała? Równie dobrze może to oznaczać tyle, że jest chora/źle się czuje/sama jest w ciąży. Tutaj drobna dygresja – na samym początku ciąży zostałam opieprzona przez jedną panią, bo nie ustąpiłam miejsca ciężarnej z bardzo dużym brzuchem. Takie rzeczy się zdarzają. Może zamiast słać gromy warto by było odezwać się używając przy tym form grzecznościowych? Tyczy to się zarówno ciężarnej, babeczki która najwyraźniej była jej adwokatem i mojej osoby, bo udałam, że nie słyszę.

Dlatego też, zamiast akcji „Więcej życzliwości dla Kobiet w ciąży” proponuję inną akcję pod roboczym tytułem „Więcej Otwartości, Mniej Fochów”. Oto główne postulaty:

1. Zamiast się zastanawiać czy kobieta jest w ciąży wystarczy zapytać czy może chce usiąść, zwłaszcza jeśli sam/sama się dobrze czujesz. Świat się nie załamie jak się okaże, że to nie ciąża tylko kurtka puchowa. Serio. Nawet jak się kobieta obruszy to i tak jej więcej nie zobaczysz.

2. Kobieto, jak ktoś Ci ustępuje miejsca, a Ty nie jesteś w ciąży to nie rób afery tylko podziękuj. Ustąpienie miejsca nie wynika ze złośliwości czy chęci obrażenia Ciebie. Jeśli jesteś w ciąży - ciesz się, ale również podziękuj - to nie boli.
Znowu mała dygresja, na samym początku ciąży jechałam metrem czułam się dobrze, więc ustąpiłam miejsca innej ciężarnej – ani be, ani me, ani pocałuj mnie w zad, za to wyraz twarzy "jestem królową świata" sprawił, że odechciało mi się tej całej empatii i otwartości. Fakt, może miała zły dzień, może źle się czuła, ale powiedzenie słowa dziękuje, naprawdę nie wymaga nie wiadomo jak cudownej formy.

3. Kobieto w ciąży - zamiast stać i błagalnym wzrokiem patrzeć na miejsce siedzące, zwłaszcza jak się źle czujesz bądź jedziesz autobusem na tzw. glonojada, wsadź sobie dumę w skarpety i zapytaj czy mógłby ci ktoś ustąpić miejsca, bo jesteś w ciąży i jest ci słabo/niedobrze/kręci ci się w głowie. To samo tyczy się stania w kolejkach itp. Jeśli czujesz się źle powiedz to jasno i poproś o pomoc.
Punkt ten może być stosowany również w kontekście osób chorych i starszych. Ludzie to nie telepaci, a do tego niektórzy są ślepi i nie widzą, że ci ciężko/źle się czujesz/jesteś w słusznym wieku – zwłaszcza jeśli gapią się w swój telefon:P

I ostatni punkt, wałkowany przeze mnie od początku ciąży.
4. Kobieto, jak się czujesz dobrze i komfortowo, ciąża przebiega bez komplikacji itd. to uśmiechnij się i głowa do góry. Przestań zrzędzić na okropnych ludzi. W końcu skoro czujesz się dobrze, to może osoba na której znieczulicę psioczysz czuje się gorzej od Ciebie? Oczywiście spora część współpasażerów to buce, ale serio chcesz tracić nerwy w zdrowej ciąży skupiając się na niewychowanych chamach?

Przywileje fajna sprawa, ale nie dajmy się zwariować. Ciąża, zwłaszcza taka niezagrożona, to stan fizjologiczny i o ile dana czynność (np. oczekiwanie na stolik w restauracji) nie zagraża naszemu stanowi zdrowia nie ma co na siłę dopraszać się specjalnego traktowania.

Żeby nie było, oczywiście kiedy ktoś mi ustępuje miejsca w zatłoczonym metrze lub z dobroci serca przepuszcza w kolejce (choć to drugie jeszcze nie nastąpiło;]) to korzystam z takiej możliwości, ale jeśli nic takiego nie następuje to to dopóki czuję się dobrze to stoję w kolejkach tak jak wszyscy. Ostatnio dajmy na to po prezenty. 
Korona mi z głowy nie spadła, Zośka jak siedziała w brzuchu tak siedzi, prezenty zakupione i wszyscy są szczęśliwi;)

PS Żeby nie było, jak zwykle na końcu tekstu o podobnej tematyce chciałabym podkreślić, że piszę o ciąży NIEZAGROŻONEJ, przebiegającej prawidłowo, bez komplikacji.

Udostępnij ten post

10 komentarzy :

  1. Masz sto procent rqcji, masz tysiąc procent racji i ja się absolutnie z Tobą zgadzam!

    OdpowiedzUsuń
  2. W 100000% zgadzam się z tym co napisałaś i dodatkowo uruchomiłabym akcję ratunkową dla kobiet z wózkami... ludzie potrafią odstawiać takie dziadostwo, że słabo mi się robi na ten cały brak kultury i natłok pretensji!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkimi czterema kończynami się podpisuję.
    Ciąża nie choroba, gdy wszystko w porządku naprawdę nie widzę powodu, by nawet kobita w ciąży nie ustąpiła miejsca słaniającej się staruszce czy mamie z dzieckiem.
    Najpierw się marudzi, że ciąża to stan fizjologiczny a potem wymaga nie wiadomo jak super uprzywilejowanego traktowania - odrobinę konsekwencji, please!

    OdpowiedzUsuń
  4. o właśnie, właśnie... i to jest wielka różnica między Polszą a deszczową krainą. Tutaj czułam się jak zdobywczyni jakiegoś medalu, tak fajnie się ciężarne traktuje, a kilkakrotnie miałam też sytuacje, że jak oparłam się i westchnęłam, tak zwyczajnie ze zmęczenia, to od razu znajdował się ktoś, kto pytał, czy wszystko w porządku..

    zastanawiam się, czy w pl kiedyś też tak będzie, czy ta nasza narodowa mentalność jest tak zatwardziała, że znieczulicy i gburowatości nie da się pozbyć...
    to Twój slogan powinien znaleźć się na bilbordach...

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się! z każdym słowem! kilka razy mi się zdarzyło czuć bardzo źle, ale musiałam ustąpić miejsca, bo wsiadł jakiś staruszek i nikt tyłka nie ruszył.. myślałam, że sama zejdę w tym tramwaju ;) teraz o kilka lat bogatsza w doświadczenia pytam innych pasażerów, czy ustąpią (jeśli ja nie mogę, bo znów mi słabo). Kiedyś zawstydziłam/ wyedukowałam dwie ruchliwe starsze panie, które ze zgorszeniem stwierdziły, "ze ta dzisiejsza mlodziez to ..." bo zamiast wstać z ławeczki, przesunęłam się na skraj (byłam wtedy cały dzień bez jedzenia i świat wirował, więc gdy zadzwonił mój mąż opowiedziałam mu na głos całą sytuację- mina 'babć' bezcenna.)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się!!
    Chociaż jak ja byłam w ciąży to zawsze ktoś mnie przepuścił w kolejce, ktoś ustąpił miejsca. Nigdy nie spotkało mnie nic przykrego. O wiele gorzej jest jak już dziecko się urodzi - wtedy jesteś intruzem, pasożytem z rozdartym bachorem. Na ten temat kampania (taka z głową) by się przydała.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo słuszne uwagi :) Podoba mi się!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie tylko raz przepuszczono w sklepie. Miło mi się zrobiło i podziękowałam. W szpitalu przy rejestracji stoję grzecznie pomimo, ze kolejka dla uprzywilejowanych bo nie wiem kto uprzywilejowany a kto nie no i przecież u nas sami schorowani, tylko z szybkim pytaniem lub nie mogący stać - a później widuje się jak stoją pod drzwiami i plotkują godzinami :)
    Ale uważam, ze masz rację: należy poprosić o miejsce jak źle się czujesz, bo ustępując miejsca w zimę gdzie nosimy grube płaszcze powiesz, ze kobieta w ciąży nie powinna stać a się okazuje, ze ona z nadwagą i focha walnie :) Tak samo na początku ciąży nie widać po wielu kobietach, że noszą dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie prosiły kasjerki z Biedronki poza kolejnością do kasy, ale to ok 5-7 miesiąc. Jak już byłam pod koniec ciąży z brzuchem 2x większym to nastałam się i w sklepach i na poczcie- nikt nie przepuszczał. Wyjątek - pani na wózku inwalidzkim przepuściła mnie w hipermarkecie. Fakt, że ja też nie prosiłam o to bo jakoś nie potrafiłam, a teraz uważam, że źle robiłam zwłaszcza w 9-ym miesiącu. Generalnie czasem miałam wrażenie, że za dobrze wyglądam;) Byłam wypoczęta, z uśmiechem na twarzy, make-up, fajne ciuchy itp, więc chyba nie wyglądałąm na taką co może potrzebować usiąść np w banku. W sumie jest to smutne, bo czy muszę robić minę cierpiącej i zmęczonej życiem? Plecy bolały i tak,a le tak jak wspomniałam - trzeba było się upominać,a nie czekać na to, aż ktoś się domyśli. Najbardziej wkurzał mnie jednak to, jak działają kasy w hipermarketach przeznaczone dla kobiet w ciąży i osób niepełnosprawnych. Uważam, że kasjerka powinna przed obsłużeniem klienta spojrzeć choć pobieżnie kto stoi w kolejce i poprosić do przodu osobę uprzywilejowaną, ale gdzie tam... mało, że stajesz do takiej kasy to jeszcze musisz się upominać o przepuszczenie, a wtedy wszyscy robią głupią minę, że nie wiedzieli, że to taka kasa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jest głupio bo też pracowałam w biedronce ale jak widziałam że jest kobieta w ciąży to nie prosiłam ją do przodu. Uznawałam ze sama się zapyta klientów czy może przejść do przodu. A jak nie prosiła to znaczy że się dobrze czuła.

      Usuń

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka