Czas na zmiany

Nie wiem czy to za sprawą urodzin, jesieni czy może odrobiny większej ilości czasu wolnego, tak czy inaczej w niedzielę naszły mnie dosyć poważne przemyślenia. Po ich przegadaniu z małżonkiem pojawiły się nie mniej poważne wnioski i postanowienia. O ile nie zamierzam się zagłębiać w to co było przyczyną wspomnianych przemyśleń o tyle wnioskom, czy jak to mówią w mojej fabryce "lessons learned" chciałabym poświęcić właśnie ten tekst, a raczej cykl tekstów. Dlaczego cykl? Ponieważ na każdy z wniosków czy też raczej tematów do zgłębienia, będzie przypadał jeden mój wywód, albo i więcej, ponieważ są to kwestie dosyć złożone.

Aby zachować pozorny porządek zacznę od punktu pierwszego - pozytywne myślenie. Hasło bardzo modne ostatnimi czasy, ale bynajmniej nie mam na myśli ślepej wiary w to, że będzie dobrze, czy też głupkowatego powtarzania sobie, że coś mnie nie rusza, że jest dobrze, chociaż jest beznadziejnie. Tego nigdy nie umiałam i raczej się nie nauczę już. Jednakże z powodu coraz bardziej kurczącego się czasu, zwłaszcza tego, który mogę poświecić na przejmowanie się pierdołami i rzeczami ode mnie niezależnymi postanowiłam zmodyfikować swoje podejście do świata. Próbowałam to zrobić już kilka razy, jednak tym razem chcę tego szczerze i wierzę, że się uda. Chcę świadomie zmienić swoje nastawienie, żeby było mi trochę łatwiej. Co oznacza łatwiej? Bez zadręczania się.

Niestety jako klasyczny czarnowidz jak tylko widzę, że coś się może spartolić zaczynam się tym martwić, niezależnie od rachunku prawdopodobieństwa czy zasad logiki. W głowie mam setki scenariuszy wypadków, chorób itp. które mogą spotkać moich najbliższych. Ciąża to dla mojego czarnowidztwa pożywka jakich mało, a zamartwianie się to ostatnio moje drugie imię. Przez to wszystko ciężko mi się skupić na tym co jest tu i teraz, a czasem nawet na przyszłości, bo po cholerę planować coś dalej skoro po drodze tyle rzeczy może pójść nie tak? Chore prawda? Dlatego:

KONIEC Z TYM
Co by było łatwiej, logiczniej, bardziej przejrzyście, a także co by dać upust swojemu uwielbieniu do analizowania podzieliłam swoje lęki na dwie grupy:
I. Zależne;
II. Niezależne.
O przynależności do jednej z nich decyduje odpowiedź na pytanie: Czy mam jakiś wpływ na dany scenariusz? Czy mogę mu jakoś zapobiec? Jeśli odpowiedź brzmi "tak" to zmartwienie idzie do grupy pierwszej. Trafiają tam tematy, które mnie przerażają, ale które mogę jakoś oswoić. Np. poród, którego boję się wręcz panicznie, ale staram się go oswoić przez udział w szkole rodzenia, ćwicząc mięśnie kegla itp. oczywiście to wszystko nie zapewni mi na 100% łatwego porodu, ale oswaja mnie z myślą o nim, daje poczucie, że zrobiłam wszystko co mogłam, żeby było lżej. Komplikacje na które nie mam wpływu trafiają do grupy II, a więc do rzeczy, które mogą się zdarzyć mimo tego że zrobiłam wszystko żeby im zapobiec, albo na które po prostu wpływu nie mam jak wypadki/choroby. Na te zmartwienia, z logicznego punktu widzenia, nie ma sensu tracić życia i czasu, lepiej się skupić na tym co mam. 

Powyższy podział to pierwszy krok. 
Drugi to podmiana. 
Staram się ją stosować w przypadku zmartwień niezależnych. Kiedy z tyłu głowy pojawia mi się np. wypadek albo choroba staram się w miejsce okropnych obrazów wstawić przyjemne wyobrażenie, które się w żaden sposób nie wiąże z czarnym scenariuszem. Obecnie bardzo pomaga mi wyobrażenie sobie ciepłego, jesiennego popołudnia oraz M., Z. i mnie na spacerze. Skupiam się na naszych minach, na tym co robimy, na naszych ubraniach i otoczeniu. Jest to tak absorbujące, że siłą rzeczy przestaję myśleć o okropnościach, które kołaczą się po mojej głowie. Na początku było ciężko, bo okropne obrazy i tak wracały, ale po dłuższej chwili i kilku dniach ćwiczeń kiedy zaczynam myśleć "a co jeśli..." w to miejsce wskakuje nasz jesienny spacer. Co by nie było tak monotonnie wymyślam obecnie inne obrazki, które mają mi pomóc w wieczornej gonitwie myśli i zwyczajnym relaksie. Na razie to podejście całkiem nieźle zdaje egzamin i jest wstępem do kolejnego zagadnienia - afirmacji. Ale o tym innym razem.

PS1 Wywód trochę długi, ale może komuś mój sposób na walkę z czarnowidztwem przypadnie do gustu:)
PS2 Mam nadzieję, że nie wzięliście mnie za totalną wariatkę, tylko taką umiarkowaną;)

Udostępnij ten post

12 komentarzy :

  1. umiarkowaną? ależ skąd.. :P
    a tak serio, co prawda nie wierzę w to, ale często mówię, że czarne myśli przyciągają jakieś nieszczęścia, a pozytywne przyciągają szczęście. O ile to bzdura, to mocne skupienie się na pozytywach pozwala nie zauważać, lub przejść obojętnie nad drobnymi kłopotami :)
    powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:)
      Też wielokrotnie słyszałam takie testy - nie wiem czy w nie wierzę czy nie, ale zamartwianie się rzeczami na które nie ma się wpływu to strata czasu i zdrowia, dlatego postanowiłam się tym zająć - taki eksperyment na pewno nie zaszkodzi;)

      Usuń
  2. Popieram koleżankę Nitkę :) Jak się tylko myśli negatywnie, to od razu jakieś nieszczęście się szykuje. Ja jestem od zawsze strasznie pozytywnie nastawiona do świata i widzę wszystko w kolorach tęczy. Nawet jak mi jakieś czarnowidzenie przechodzi przez myśl, to od razu odganiam to jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdraszczam:) Mam nadzieję, że za jakiś czas i mi się uda odganiać te czarne scenariusze. Na razie sposób z zastępowaniem ich miłym obrazkiem zdaje egzamin, może uda mi się tego trzymać już na dobre:)

      Usuń
  3. Bardzo dobra technika z podmienianiem obrazków w głowie, a już zupełnie rewelacyjnie, że sama na nią wpadłaś. :) Polecam przy okazji bardzo mocne ćwiczenie, często trudne, ale warto wytrwać. Szukanie pozytywów w każdej (KAŻDEJ!) sytuacji. Nieważne, co się właśnie stało, najważniejsza jest odpowiedź na pytanie: dlaczego to było dobre. Zepsuła się kuchenka indukcyjna = nareszcie jest okazja pójść z rodziną na obiad do knajpki etc.
    Będę śledzić Twoje wnioski i postępy, bo już wiem, że szykuje się spektakularna zmiana na lepsze. Gdybyś potrzebowała, podpowiem, co przeczytać, co obejrzeć, gdzie dalej szukać.
    Czy to działa? Ci, którzy stosują "sekciarskie" techniki, mówią, że działa. Ci, którzy nie stosują, twierdzą, że nie działa. Wnioski?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, mam nadzieję, że wytrwam:) A jeśli chodzi o szukanie dobrych stron, to postaram się chociaż przy moim wrodzonym pesymizmie i łatwym wkurzaniu się będzie to nie lada wyzwanie. Jak możesz polecić jakąś literaturę z chęcią skorzystam.
      Nie nazwałabym tego podejścia sekciarskim, to po prostu próba dokonania świadomego wyboru tego o czym myślimy i na czym się skupiamy:)

      Usuń
  4. A ja myślę, że coś w tym jest, że nieszczęścia się przyciągają. I po znajomych/rodzinie widzę, że ten który się zamartwia i narzeka wciąż i nie docenia tego, co ma faktycznie ma pecha i wiecznie coś go złego spotyka. Taka siła podświadomości. A jeżeli to tylko bujda? Spróbować nie zaszkodzi.
    Trzymam kciuki za pozytywne myślenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Też dostrzegam taką prawidłowość, więc na pewno nie zaszkodzi spróbować:)

      Usuń
  5. A ja trzymam kciuki za konsekwencję i ze za szybko się nie poddasz i odgonisz czarne myśli. Ja odnośnie zamartwiania, stresu zaczęłam sobie mówić, że daję sobie np. jeden dzień czy tydzień na zamartwianie się. Np. poród, też bałam się jak cholera. Ale wmówiłam sobie, ze zacznę się stresować w 9 miesiącu, bo po co wcześniej. I oszczędziłam sobie parę miesięcy spokoju. Może tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej pory tak właśnie robiłam. Skupiałam się na najbliższych wizytach u lekarza, badaniach usg itp, ale i im dalej w las tym więcej drzew i tym trudniej mi zachować spokój;)

      Usuń
  6. Sposób całkiem niezły i najważniejszy, ze jak dotąd skuteczny! Tak więc życzę więcej pozytywnego myślenia - człowiekowi wtedy jakoś lżej się żyje no i humor lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pozytywne myślenie, mapa marzeń- klucz do sukcesu. Praktykuję odkąd przeczytałam "Sekret". Niektórym może się zdawać, że to bzdury, ale to naprawdę działa!

    OdpowiedzUsuń

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka