Warsztatowo

Z małym opóźnieniem, ale tak jak obiecałam zamieszczam nie do końca poważną, ekspresową relację z warsztatów „Mamo To Ja”, które odbyły się 17.10 w Warszawie.

W ciągu niecałych 4 godzin posłuchałam wykładów na temat pielęgnacji noworodków, zdrowego i spokojnego snu tychże, bezpieczeństwa w czasie podróży i karmienia piersią.
Jak można było przewidzieć duża część treści była ukierunkowana na konkretne firmy, ale można było przymknąć na to oko. W prezentowym pakiecie uczestnika dostałam całą masę ulotek, mini podręczników, kilka próbek różnego rodzaju produktów, jedną parę skarpetek i dwa śliniaczki.
Ciężko mi ocenić warsztaty z punktu widzenia merytorycznego, ponieważ jestem osobą totalnie zieloną jeśli idzie o przebywanie z niemowlakami, nie mówiąc już o ich pielęgnacji, także wszelkie informacje dot. kąpieli, usypiania itp. były dla mnie czymś nowym i odkrywczym.
Zdecydowanie najbardziej podobały mi się zajęcia właśnie o pielęgnacji oraz o śnie. Oczywiście część prezentowanych artykułów to (moim skromnym, acz niedoświadczonym zdaniem) zbędne gadżety, bez których spokojnie można się obejść. Poza tym, no kurcze, może jestem wyrodną prawie matką, ale wciąganie przez rurkę kataru niemowlaka spotyka się z wewnętrznym oporem z mojej strony.
Nie podobały mi się wykłady o suplementach diety. Czuję się nieswojo w czasie prezentacji, która mówi o tym, że dany specyfik jest dla każdego, a do tego jeśli go nie bierzesz to działasz niezgodnie z zaleceniami, a wiec nie starasz się wystarczająco o zdrowie swojego dziecka – to już moja osobista interpretacja.

Warto nadmienić, że razem z moim szanownym małżonkiem posiadamy dosyć złośliwe poczucie humoru, więc jak to bywa u szczerbatych wieśniaków, którzy nie mają pojęcia o dzieciach i do tematu podchodzą na totalnym luzie nie obeszło się bez kilku szyderstw z naszej strony. Powszechną wesołość wzbudził laktator z pompką, który został ochrzczony złowieszczym Imperatorem Laktatorem, którego diabolicznym pomocnikiem jest zabójczy Sterylizator. Fakt, że niemowlaka należy myć ręką nie gąbeczką, wywołał nasze złośliwe głosy zdziwienia, że druciak w takim razie odpada;)

Podsumowując, już bez sarkazmu, moim zdaniem warsztaty były bardziej przydatne dla rodziców, którzy spodziewają się swojego pierwszego dziecka. Dla ludzi, którzy już takowe posiadają mogły stanowić odświeżenie wiedzy lub jej aktualizację. Zdecydowanie było to ciekawe doświadczenie i mam nadzieję, że na szkole rodzenia dowiem się kolejnych zupełnie nowych dla mnie rzeczy.

BTW w tym tygodniu zamierzam się zapisać na takie zajęcia:)


Upominki gwarantowane

♪♪"Pumped Up Kicks" - Foster the People♪♪

Udostępnij ten post

15 komentarzy :

  1. Ja musiałam się zakolegować ze złym Imperatorem, ale powiem Ci, że podobno elektryczne, to dopiero pierniki, bo tak wyciągają, że człowiek może niepokoić się o własny mózg..
    Pomimo oczywistej autoreklamy fajnie jest dostać coś za free ;) A nóż widelec się przyda ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno trochę człowiek nabierze rozeznania po takich warsztatach:) A co do laktatora, to poza całą śmieszną otoczką jest on chyba całkiem przydatny, chociażby kiedy chcesz wyjść sama na trochę i zostawiasz malucha z tatą i butlą ściągniętego pokarmu, chyba że coś źle zrozumiałam;)

      Usuń
    2. Przydatny. Potwierdzam. Ale zdecydowanie polecam elektryczny i wcale nie musi być jakiś drogi bo tych znanych firm to chyba od 300zł ceny się zaczynają. Ja w potrzebie kupiłam zwykły ręczny firmy Lovi (100zł) tzn. mąż mi kupił pierwsze co było w sklepie. I była masakra. Potem zamówiłam jakiś no-name z allegro ale elektryczny i super był a kosztował jakoś troszkę ponad stówkę.

      Usuń
    3. u mnie niestety mały dostawał z butli cały czas ściągnięty pokarm, bo niestety nie dawaliśmy sobie rady z karmieniem z cyca bezpośrednio, no ale najważniejsze, że było moje mleko ;)

      Usuń
    4. Widzicie, to zaczynam mieć jakieś rozeznanie. Także przed porodem zainwestuję w laktator elektryczny - nigdy nic nie wiadomo jak się temat karmienia potoczy, a zawsze lepiej go mieć na stanie i się nie stresować.

      Usuń
  2. Co do rury i kataru to myślę, że się jeszcze przekonasz. Ja ustami wyciągać smarczorów sobie nie wyobrażam ;) A widzisz, druciak mi nawet do głowy nie przyszedł.?
    A co do takich spotkań, rzeczywiście najczęściej to punkt reklamowy firm wszelakich co jednak nie znaczy, ze czasem jakaś mądrość do łba nie wlezie.
    A co to za inne spotkanie, bo nie kumam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze myślałam, że katar wyciąga się gruszką:D
      Jeśli zaś chodzi o samo spotkanie to jest dokładnie tak jak mówisz, zwłaszcza dla osób nie mających żadnej wiedzy z danego zakresu;)
      A inne spotkanie? Poza warsztatami miałam na myśli szkołę rodzenia do której chcę się zapisać na dniach o innym spotkaniu nic mi nie wiadomo na razie;)

      Usuń
  3. większość spostrzeżeń o warsztatach podzielam. Byłam na nich właśnie po to, żeby odświeżyć posiadaną już wiedzę ;)
    A co do kataru - sama się przekonasz, ze aspirator (wysysanie kataru) działa o niebo szybciej i skuteczniej niż starodawna gruszka. No i nie niszczy tak błony śluzowej maluszka. A jeszcze lepszy jest aspirator do odkurzacza (wcale nie żartuję), np Katarek. Działa błyskawicznie i wywołuje najmniejsza histerię. A wierz mi, że jak dziecko chore, to chcesz mu pomóc jak najszybciej i jak najmniejszym nakładem jego energii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aspirator do odkurzacza O.o matko bosko kochano! nawet nie wiedziałam, że istnieje takie coś.
      Może jak już młody/młoda będzie na świecie to skorzystam, nie mówię nie;))

      Usuń
    2. Ja do odsysania odkurzaczem się nie posunęłam. Ale aspirator fridy był niezbędny. Wygląda się przy tek czynności głupio bo w ustach ma się rurkę i próbuje się trzymać wierzgające dziecko na dodatek trafić mu końcówką w nos a nie w oko. Ale gluciorów pozbywa się za...biście :) Potem dzieciak się nie dusi własnymi glutami i ma się 10 min spokoju ;)

      Usuń
  4. Ja byłam na drugim bloku- mam dziecko. U nas też był temat o śnie i podobał mi się bardzo, podróżowanie z dzieckiem też było pomocne przy zakupie fotelik, ale reszta mało interesująca. Pani prowadząca temat o odporności tak przynudzała, że mikrofon wysiadł. Prezenciki były bardzo praktyczne, bo w zestawie były witaminy i probiotyk, ręczniczki z mikrofibry i deserki dla maluchów. Generalnie w Gdańsku była słaba organizacja sal i przez natłok wózków nie można było się poruszać. Co nie zmienia faktu, że na kolejną edycje i tak się wybiorę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas organizacyjnie dali radę.
      Na następną edycję również zamierzam się wybrać:)

      Usuń
  5. twoje puenty są bezbłędne:) zwłaszcza ta o druciaku:) a ten laktator imperator, to chyba tylko tak strasznie wygląda:P moja psiapsiółka miała taki z aventa i serio okazał się przydatny:) jak parę razy chciałyśmy same wyjść na miasto na ploty, to szybko mleko odciągnęła i mogła spokojnie zostawić maleństwo z mężem. a sama mogła się oddać szaleństwu zakupów:P hehe pozwól matce karmiącej wyjść na miasto to wykupi pół galerii:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję;)
      Co do laktatora to właśnie mam zamiar go zakupić, żebym mogła tak jak Twoja koleżanka wypuszczać się na miasto;)

      Usuń

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka