Wiosna, wiosna, kula w łeb...

Przyznaję, że ostatnio nieco zaniedbałam pisanie. Nawet trochę bardziej niż nieco. Gdyby nie to, że Zo regularnie paca łapkami klawisze klawiatury ta pewnie pokryłaby się sporą warstwą kurzu. Niestety jak co roku dopadło mnie cholerstwo w postaci przesilenia wiosennego, co objawia się u mnie totalnym rozleniwieniem, rozlazłością i kulminacją podejścia "mam wyjebane".
Oczy mi się zamykają, pochłaniam tony czekolady i ogólnie rzecz biorąc jestem kompletnie rozmontowana. Nie, nie jestem w ciąż, chociaż jest to swojego rodzaju cykl życia, ponieważ co roku o tej porze mam ochotę palnąć sobie w łeb...

Początkowo miałam napisać, że nie robię absolutnie nic co nie jest opatrzone klauzulą "pilne" bądź "niezbędne", ale patrząc na ostatnich kilka tygodni stwierdzam, że jestem totalnie zmasakrowana, bo poza przesileniem wiosennym dopadło mnie przesilenie organizacyjne.

Przeprowadzka Zo do jej własnego pokoju, nasza przeprowadzka do salonu, powrót na fitness, nauka angielskiego, odwiedziny znajomych, wcześniej urodziny Zo. Wszystko to wplecione w wiosenne porządki, codzienną opiekę nad moim małym diablęciem, sporadyczne wyskoki do kina, wykańczanie pokoju Zosi. Dodajmy do tego ostatnie wizyty u weterynarza z chorym Bubeczkiem.

Czekają na mnie jeszcze: kontynuacja leczenia Bubka, wizyty adaptacyjne Zo w żłobku, kilka kontroli lekarskich dziecięcia i moich, wyprawa do Ikea, sporo spotkań towarzyskich, a na końcu święta i mój powrót do pracy, którego się kapkę obawiam.
Chciałabym do tego dodać pisanie, bo pomysłów na teksty mam b. dużo, a jakby wieczorami znalazł się czas na The Walking Dead, House of Cards i Gotham to już w ogóle byłoby idealnie.
W wersji full wypas dorzucam czas na maniciure i pediciure i ogólne doprowadzenie swojej ekhem ludzkiej powłoki do stanu lepszego niż ustawowe minimum.

Także ten tego... jak ktoś ma jakąś godzinę-dwie w dobie na zbyciu to z chęcią przyjmę.
Rady co do organizacji mojego żywota również są mile widziane;)


Udostępnij ten post

2 komentarze :

  1. Ej matka nierealne masz te marzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba kazda mateczka tak ma . U nas to samo nawet ostatnio się śmiałam z koleżanką bo okazało się ze odkąd urodziła się moja Pola ( a urodzila sie we wrzesniu) to nie miałam czasu żeby pomalować paznokcie a o wizycie u kosmetyczki juz nie wspomnę :D albo slaba ze mnie organizatorka czasu albo mam jakiś wyjątkowo absorbujacy okaz dziecięcia ;) pozdrawiam Natalia z Wielkopolski 😊

    OdpowiedzUsuń

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka