Zofia atakuje

W momencie kiedy Zo zaczęła się przemieszczać wg własnego widzimisię zostaliśmy postawieni, w trybie natychmiastowym, przed koniecznością przystosowania naszego skromnego M2 do zapędów ciekawskiej pierworodnej. Mam tu na myśli zarówno zapędy niszczycielskie (wyciąganie dekodera z szafki co by go pożreć/poślinić/obejrzeć) jak i te, dążące do samounicestwienia (wkładanie zaślinionych paluchów do kontaktu).
Zabezpieczanie mechaniczne mieszkania pewnie byśmy sobie odpuścili i postawili na cierpliwe tłumaczenia i przesuwanie Zo w bezpieczne miejsce gdyby nie kilka faktów:
1. Zo jest uparta jak stado osłów. Można ją odciągać, a przy tym tłumaczyć dlaczego czegoś robić nie można, nic to. Po sekundzie od upomnienia/przesunięcia po raz pierdyliardowy wraca do upatrzonego kontaktu/kociej kuwety i za nic ma nasze tłumaczenia/błagania/przesuwania.
2. 99% prób odciągnięcia Zo od zakazanego miejsca kończy się histerią, rzucaniem na podłogę i odstawianiem Rejtana, którego nie powstydził by się Matejko.
Nie, odwracanie uwagi nie pomaga, przytulanie takoż.
3. Każda uwaga pt.: "zostaw" tylko wzmaga zainteresowanie danym przedmiotem i o ile mogę sobie odpuścić zawracanie zośkowego pióra, kiedy zabiera mi łyżeczkę w czasie karmienia, o tyle paluchów w kontakcie odpuszczać nie zamierzam.

Część rzeczy narażonych na zośkowe łapki/zęby po prostu przenieśliśmy w inne/wyżej położone miejsce, żeby dziecięcia nie zachęcały do tykania. Zostało jednak kilku kusicieli, których ni cholery przenieść się ot tak po prostu nie da tzn. kontakty, narożniki szafek czy szuflady w kuchni.
Jak się okazało produktów pozwalających na nieme, acz stanowcze powiedzenie "zostaw" jest cała masa. Skrajnie rozbieżnych opinii na ich temat jest dokładnie tyle samo. Za to czasu i cierpliwości mieliśmy coraz mniej, a jeśli do tego dodać skromny budżet to już w ogóle lipa z brzozą. Dlatego też postanowiłam zbytnio nie kombinować i wybrać najmniejszą linię oporu. Wybrałam się do Ikei. Poniżej znajdziecie opis tego co kupiłam i krótkie info jak dany produkt się u nas sprawdza.

1. Ochraniacz narożny - Ikea Patrull
http://www.ikea.com/pl/pl/
https://www.facebook.com/panifanaberia?ref=hl

Jak się okazało nakładki na narożniki z popularnego Szweda są dla nas równie niepraktyczne co zawodne. Po pierwsze Zo po chwili od założenia już obrabiała zębiskami czarne łapeczki (obstawiam, że w poprzednim wcieleniu była bobrem:P). Po drugie po jednym dniu majstrowania udało jej się to cudo odkleić i dobrać do kleju (smacznego). Po trzecie po ponownym przyklejeniu, które wydawało się solidne, obrobiona wcześniej łapka okazała się być dodatkowym niebezpieczeństwem, ponieważ kiedy Zo się na niej oparła w trakcje dreptania wzdłuż szafki łapka się po prostu urwała i poturlała razem z Zo. Łapka w milczeniu, Zo już nie koniecznie.
Dużym plusem jest łatwy montaż, niestety przekłada się on również, na równie łatwy demontaż w wykonaniu dziecięcia.

2. Blokada szafek i szuflad - Ikea Patrull
http://www.ikea.com/pl/pl/
https://www.facebook.com/panifanaberia?ref=hl
Tutaj montaż to już nieco bardziej skomplikowana sprawa. Trzeba się uzbroić w śrubokręt albo we wkrętarkę. Początkowo walczyłam tym pierwszym, potem stwierdziłam, że jest gówno wart i pożyczyłam wkrętarkę. Finalnie okazało się, że to nie wina narzędzi czy twardego drewna. Po prostu jestem pierdołą i nie umiem dobrze śrub wkręcać, za to mojemu szanownemu małżonkowi wystarczył śrubokręt, którego ja się wyrzekłam na wstępie.
Jak widzicie na zdjęciu blokada działa na zasadzie haczyka, który uniemożliwia otwarcie szuflady, ALE uniemożliwia to tylko częściowo. Zostaje szpara, w której spokojnie zmieszczą się paluchy dorosłego, a co dopiero dziecka. Sprawdzone organoleptycznie przez Zo.
Podejrzewam, że podobny problem występuje kiedy tę blokadę założy się na drzwiczki szafki. 3. Zaślepka do gniazdka - Ikea Patrull
http://www.ikea.com/pl/pl/
https://www.facebook.com/panifanaberia?ref=hl
Wydawać, by się mogło, że takie proste rozwiązanie nie może zostać spartolone, jednak jak pokazały nakładki na narożniki różnie z tym bywa, na szczęście nie w tym przypadku:)) Zaślepki sprawdzają się znakomicie. Zo już nie wraca do kontaktu 100 milionów razy dziennie, po prostu zapomniała że istnieje, przypomina sobie o nim tylko jak chce zwrócić moją uwagę.

4. Bramka do drzwi/na schody
W planach mieliśmy również kupno metalowej bramki, co by uniemożliwić Zo włażenie do łazienki, przy jednoczesnym niepozbawianiu jej wglądu w to co się tam dzieje. Metalowe bramki okazały się jednak być kapkę drogie, a że nasz dzieć ma zdolnego dziadka wpadłam na pomysł co by go zaangażować w proces tworzenia bezpiecznej przestrzeni dla Zo i spokojnej dla mua - ten komfort kiedy nie muszę w trakcie mycia zębów (najmarniej:P) odciągać Zo od kuwety - no szaleństwo doprawdy.
Dziadek wykazał się pomysłowością i zacięciem, dzięki czemu od soboty w łazience wisi drewniana bramka, a my do kibelka udajemy się niczym do saloonu;)
https://www.facebook.com/panifanaberia?ref=hl
Jak wiadomo natura nie znosi próżni. Poblokowane sprzęty i miejsca straciły zainteresowanie naszej pierworodnej, zyskały je natomiast zupełnie nowe rzeczy. Dlatego w przyszłym miesiącu będziemy testować blokady drzwi oraz blokady wielofunkcyjne.
Jak szaleć to szaleć;)

Udostępnij ten post

13 komentarzy :

  1. My pozakładaliśmy sporo blokad przy pierwszym dziecku tak na zapas i okazały się zbędne. Zresztą przy drugim też niewiele się przydały, niestety zgubiliśmy kluczyk do tych blokad do gniazdek elektrycznych i kilka mamy nieczynnych do dziś :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lol:)
      Ja zakładałam, że blokady będą zbędne i nie kupowałam ich, niestety Zosia pokazała, że się myliłam;)

      Usuń
  2. My z prezentowanych przez Cię korzystaliśmy tylko z zaślepek do gniazdek i blokad do szafek. te ostatnie są mocno upierdliwe. Po pierwsze z tego powodu co piszesz (paluchy się zmieszczą), a po drugie ileż razy wyciągając coś z szafki drzwiczki mi się przymykały i głową zahaczałam o tą wystającą część.
    A z Zośki vel bobra tom się uśmiała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi blokadami jest jeszcze jedna rzecz - nie możemy się do nich przyzwyczaić i np. jak Zo śpi otwieramy szufladę "jak zwykle" i nagle BAM blokada. A po takim BAM tylko krok do przebudzenia Zo.
      Co do bobra to kochana, nakładki na róg szafki to nic, obrabia też samą szafkę i drewniane łóżeczko;) No bóbr jak nic;)

      Usuń
  3. My do tej pory mamy blokady na niektórych szafkach i szufladach. Kuchnia jest odcięta od Maśki podczas gotowania, dzięki STaremu- pomysłowemu Dobromirowi. Nie kupujta bramek, bo łatwo je zrobić ze starego łóżeczka :D Wystarczy do boku łożeczka dokręcić kółka za 50 gr i przymocować do ściany :] Szuflady we wnęce też łatwo zblokować, a wystraczy do tego listwa i dwa badziewka przyklejone u góry i do dołu. Tanio i działa od 1,5 roku ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas podobnie. Ochraniacze na narożniki Lenka zdemontowała bezproblemowo. Jedynie blokady na szafki jeszcze jakoś się trzymają. Zaślepki też oczywiście mamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem czy są jakieś ochraniacze na narożniki, których by dzieciaki nie rozmontowały?
      Sąsiadka ma nakładki babyono i zdejmuje się je jeszcze łatwiej, za to po zdjęciu robią się z nich rewelacyjne gryzaki:|

      Usuń
  5. Witam 😊 drogie mamuśki piszcie tu piszcie to przynajmniej wiem co mnie czeka bo mój szogun (córunia) ma dopiero 5 miesięcy takze zdążę się przygotować zanim nastąpi u mnie taka inwazja 😉 a tak poza tym to świetny blog 👌 pozdrawiam Natalia z Wielkopolski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, mam nadzieję, że to co tutaj przeczytasz Ci się przyda:)

      Usuń
  6. Jakbym Czytała o nsazym Fifimi. Od paru dni opanował przemieszanie się na czworakach i jest do wszędzie pełno. Właśnie mamy w planach zainwestowanie w zabezpieczenia itp rzeczy. u nas na tapecie jest próba wyspinania się na szafkę pod telewizorem (w wykonaniu 7 miesięcznego dziecka wygląda to na prawdę komicznie). Do tego nałogowe uciekanie z pokoju. POdonbnie jest z odciąganiem , kończy się to histerią i próba kolejnego podejścia do tej rzeczy, natomiast u nas komenda zostaw, nie wolno powoduje tylko salwy śmiechu lub uśmiech od ucha do ucha i w mgnieniu oka znów jest w tym samym miejscu.

    pozdrawiam
    http://potworkowakraina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, wspinanie się na szafkę pod tv - u nas dokładnie to samo, na szczęście na razie jej to nie wychodzi zbytnio:)

      Usuń
  7. założyliśmy kilka blokad. syn je bardzo uparcie po nas zamykał :D my daliśmy sobie spokój, bo nas wpieniało, że sie na nich ciągle łapiemy.

    OdpowiedzUsuń

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka