Filtr prysznicowy FITAQUA [TEST]

Początek roku był dla mnie pod kilkoma względami łaskawy. Jednym z nich jest fakt, że skontaktowała się ze mną firma Amii dystrybuująca filtry prysznicowe FITaqua. Bardzo się ucieszyłam, ponieważ, chociaż rzadko testuję cuda-wianki-wodotryski, to jak się już takich testów podejmuję to chciałabym, aby wpisywały się one w mój styl życia czy bieżące problemy.
czy ktoś stosował filtry prysznicowe fit aqua
Materiały producenta
A bieżące problemy, zwłaszcza te z okresu zimowego, w dużej mierze dotyczyły problemów zośkowej skóry na nogach i mojej skóry głowy. U Zosi skrajne wysuszenie i egzema (pomimo natłuszczania itp.), u mnie (na szczęście) tylko pierwsze z tego zestawu.

Tym bardziej ucieszył mnie fakt, kiedy na stronie producenta przeczytałam m.in. o tym, że rzeczony filtr prysznicowy sprzyja naturalnej pielęgnacji skóry i włosów, jest to bowiem prosty i naturalny sposób na zdecydowaną poprawę kondycji skóry i włosów. Szczególnie polecany przy alergii, łuszczycy i AZS. Rekomendowany do pielęgnacji niemowląt i małych dzieci (…) Stosowanie filtra Pomaga leczyć przesuszenia, podrażnienia i stany zapalne skóry [1].
Wszystkie to dzięki zawartości substancji KDF.
Cóż to takiego?
KDF to wysokiej jakości złoże cynkowo-miedziowe, które neutralizuje wysuszające działanie chloru, soli wapnia i magnezu. Filtr zatrzymuje nikiel, chrom i metale ciężkie, a także grzybnie i bakterie[2].

Fanów ekologii powinna również zainteresować informacja, że Filtry FITaqua pozostawiają tzw. "niski ślad węglowy” (low carbon footprint). To znaczy, że cały proces wytwarzania produktu, począwszy od wydobycia surowców, przez produkcję, użytkowanie, po składowanie i recykling, cechuje minimalna emisja gazów cieplarnianych.[3]
Ponadto jest to produkt wyprodukowany w Polsce, niezawierający parabenów.

Tyle producent.
Czas na mnie:)

Pierwsze wrażenie – bardzo pozytywne. Filtr wygląda ładnie i schludnie, pewnie wyglądał by tak cały czas gdybym bardziej dbała o swoją armaturę łazienkową – niestety jestem leniem patentowanym.
Niemniej jednak, pomimo swojego lenistwa i roztrzepania, filtr założyłam za pierwszym podejściem. Z niewielką pomocą żabki hydraulicznej, ponieważ okazało się, że wąż prysznicowy trzyma się bardzo mocno i za Chiny ludowe nie chce odpuścić.

Wg producenta filtr pasuje do wszystkich słuchawek (przyłącze o średnicy ½ cala). Do mojej na pewno:) Montuje się go między kranem, a wężem prysznicowym lub miedzy końcem węża, a słuchawką, zgodnie z poniższymi obrazkami:

Materiał producenta
Po zamontowaniu filtra zauważyłam, że w prysznicu jest zdecydowanie niższe ciśnienie. Poza tym, po dziś dzień, wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Tak jak pisałam na początku, montaż zajmuje dosłownie chwilę i jest bardzo intuicyjny. Żeby filtr działał jak trzeba konieczna jest jego wymiana co 3-6 miesięcy lub 5000 litrów zużytej wody.

Efekty
Po wodzie przefiltrowanej moje włosy są zdecydowanie bardziej błyszczące i miękkie. Poza tym w kąpieli odniosłam fizyczne wrażenie, że woda jest bardziej miękka i przyjemna w dotyku/zetknięciu ze skórą. Właściwie to trudno mi to opisać słowami, dlatego też zastanawiam się ile jest w tym faktycznego działania filtra, a ile siły sugestii, że mam w końcu filtr prysznicowy, więc TRZEBA czuć różnicę.

Najbardziej namacalnym dowodem działania filtru jest jednak fakt, że po kąpieli w przefiltrowanej wodzie nie piekła mnie skóra. Wcześniej po każdej kąpieli pędziłam po balsam do ciała ze względu na ogromny dyskomfort – pieczenie i swędzenie skóry np. na ramionach czy dekolcie. Kiedy woda jest przefiltrowana zdarza mi się zapomnieć o balsamie do ciała, co kiedyś było po prostu niemożliwe. Niestety nie odnotowałam równie spektakularnej zmiany na skórze głowy.
Jeśli chodzi o suchą skórę Zo to na początku widziałam różnicę - jej skóra była mniej zaczerwieniona zdecydowanie. Niestety po tygodniu wszystko wróciło do przesuszonej i zaczerwienionej normy.

W ostatecznym rozrachunku najlepszą i największą poprawę widzę na swojej skórze, która wcześniej była sucha i diabelnie piekła/swędziała po każdej kąpieli. Skóra głowy pozostała bez zmian, czyli jak była tak jest przesuszona, ale włosy zdecydowanie zyskały na nowej wodzie. Skóra zośkowa, z problemami typu przesuszenie, zaczerwienienie i egzema nie została naprawiona na stałe, po tygodniu poprawy wszystko wróciło do suchej normy.

Podsumowując...
Filtr w sklepie producenta kosztuje nieco ponad 60 zł.
Czytając opinie innych osób testujących filtr w większości przypadków działa. Jeśli nie na wszystkie przypadłości to chociaż na ich część – tak jak to było u mnie.


Jeśli do tego weźmiemy pod uwagę ile wydajemy na balsamy do ciała czy szampony do włosów oraz to jak prosty jest montaż tego wynalazku, to w ostatecznym rozrachunku myślę, że warto jest tych kilkadziesiąt złotych poświęcić, żeby sprawdzić jak na Was zadziała, bo skoro może pomóc to czemu nie?

Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka