środa, 1 stycznia 2014

2014 please be good

Obiecałam postanowienia noworoczne. Zanim jednak do nich dojdę chciałabym się rozliczyć z postanowień poczynionych w zeszłym roku.
1.    Schudnę – zrobione, tylko co z tego skoro znowu przytyłam za sprawą ciąży?:)
2.    Będę się więcej ruszać – zrobione, tylko j.w.
3.    Będę więcej czytać dla przyjemności – czytałam więcej, ale i tak za mało,
4.    Będę rozwijać wiedzę "branżową" – j.w.
5.    Będę uczyć się angielskiego – zrobione,
6.    Będę bardziej dbała o siebie – zrobione,
7.    Nauczę się piec nowe ciasta – nauczyłam się tylko sernika:P
8.    Nauczę się podstaw włoskiego – nie udało się albo raczej non riuscita,
9.    RZUCĘ PALENIE – właściwie to zrobione, bo nie palę od sierpnia,
10.  Będę dbała o zdrowie – w życiu nie byłam tak porządnie przebadana, jak przez ostatnie 5-6 miesięcy:P
8 z 10 – całkiem niezły wynik muszę przyznać.
Przede mną kolejnych 12 miesięcy. W perspektywie płacz i zgrzytanie zębami, ale również cała masa niewiadomych i mam nadzieję pozytywnych wyzwań.
Pierwsze, główne, najważniejsze postanowienie na ten rok brzmi: Przeżyję poród.
Tak, wiem kobiety rodzą od zarania dziejów, wszystko będzie dobrze bla bla bla. Szkoła rodzenia zaczyna się pod koniec stycznia, ale na razie jestem przerażona. Nie wiem co lepsze (albo gorsze) SN czy CC... 3 miesiące do godziny 0, więc właściwie spokojnie mogę zacząć panikować, albo spróbować oswoić lęki. To na co mam wpływ wykluczam/naprawiam/udoskonalam, ale irracjonalne „jak babcię kocham zginę” i tak się kołacze gdzieś z tyłu głowy.
Z powyższym wiąże się również kwestia zdrowia – jeśli ono będzie się Nas trzymać (tzn. M., mnie i Zosi) to wszystko się uda. Po porodzie, w dobrym zdrowiu – nie ma rzeczy niemożliwych. Nie zamierzam jednak robić listy jak w zeszłym roku. Jedyne co sobie zakładam, to to, że po pojawieniu się Zosi nie zamienię się w spiętą, wózkową matkę polkę, której głównym tematem rozmów bądź monologów będą kupy potomkini. Cała reszta, czyli powrót do formy, nowe rytuały, czas na hobby przyjdą z czasem. Przynajmniej mam taką nadzieję:)

http://savasplace.com/2010/01/not-that-kind-of-pregnancy-tips-book/

Udostępnij ten post

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka