Tak jak się zarzekałam na fejsie, w piątek wyruszyłam na
pierwsze zakupy ciążowe. Kilka dni wcześniej zamówiłam przez internetowe
brzuchatki sukienkę ciążową oraz kupiłam ciążowe legginsy i rajstopy. Moje
wrażenia są następujące:
1. Większość ciuchów dla ciężarnych (a przynajmniej te które znalazłam w sieciówkach) jest uszytych w stylu uniwersalnym zwanym dalej workiem na kartofle, dostępnym w różnych
wariantach kolorystycznych – od szaroburego, przez ponury aż do nijakiego. Miłą
odmianą są ubrania granatowe, z białymi akcentami.
2. Ceny tychże worków* są jak na moje oko i kieszeń odrobinę przesadzone, zwłaszcza że większość z tych ciuchów jest zwyczajnie brzydkich i raczej nie wróci się do nich po okresie ciąży. Wniosek z tego taki, zapewne mało odkrywczy, że najlepiej polować na promocje, bo inaczej się po prostu nie opłaca.
* Rzeczy zrobione z fantazją i humorem, na jakie natknęłam się w sklepach internetowych kosztują 2 razy tyle co worki, ale ich nie biorę pod uwagę w swoim wywodzie ponieważ moje wrodzone skąpstwo buntuje się kiedy na spodnie ciążowe, które będę nosić kilka miesięcy, mam wydać ponad 200zł.
2. Ceny tychże worków* są jak na moje oko i kieszeń odrobinę przesadzone, zwłaszcza że większość z tych ciuchów jest zwyczajnie brzydkich i raczej nie wróci się do nich po okresie ciąży. Wniosek z tego taki, zapewne mało odkrywczy, że najlepiej polować na promocje, bo inaczej się po prostu nie opłaca.
* Rzeczy zrobione z fantazją i humorem, na jakie natknęłam się w sklepach internetowych kosztują 2 razy tyle co worki, ale ich nie biorę pod uwagę w swoim wywodzie ponieważ moje wrodzone skąpstwo buntuje się kiedy na spodnie ciążowe, które będę nosić kilka miesięcy, mam wydać ponad 200zł.
3. Wg projektantów z tzw. „sieciówek” w ciążę zachodzą tylko
wysokie i szerokie kobiety. Te niskie i w miarę drobne wg nich najwyraźniej nie zyskują kilku centymetrów
tylko w poziomie, ale również, jakimś cudem, w pionie. A tu psikus, brzuch
urósł, a wzrost (155 cm) jak był tak jest i jakoś nie zanosi się na zmianę. O ile
do skracania spodni przywykłam, o tyle do workowatych bluzek w których ginę
niczym pod spadochronem już niekoniecznie.
4. Ku mojej uciesze
wg rozmiarówki ciążowej zmieściłam się w rozmiar 34, w który nie mieściłam się
nigdy, przenigdy, nawet w najśmielszych, najszczuplejszych marzeniach.
Przewidująco kupiłam spodnie o rozmiar większe, bo zakładam, że jeszcze do nich
dorosnę. Wszerz, nie wzdłuż.
5. Leginsy i rajstopy ciążowe – o matko i córko! czemu
ja wcześniej nie wiedziałam, że są one tak wygodne?! Pierwszy raz, od kiedy matula
wcisnęła mnie w moje pierwsze rajtuzy nic mnie nie uwiera, nic mi się nie
wpija, nie wrzyna. Pełen komfort proszę
Państwa. Komfort na tyle duży, że rozważam przerzucenie akcentu mojej garderoby
z portek na spódnice i sukienki – do czego to doszło? Do tego zamierzam w nich chodzić również po ciąży, jeśli nie na co dzień, to od święta, bo na świąteczne obżarstwo będą jak znalazł;)
6. Bardzo mile zaskoczył mnie sklep internetowy w którym
zamówiłam sukienkę ciążową za trochę ponad 30zł. Fajny modny fason, z
kieszeniami, długim rękawem i marszczeniem przy dekolcie. Kolorów niestety do
wyboru miałam mało, ale popielata sukienka do czerwonych legginsów i czarnych
długich kozaków wygląda super;)
W następnym miesiącu zamierzam upolować spódnicę ciążową i
może jeszcze jedną sukienkę. Tym razem jednak sprawdzę ciuchy z allegro i secondhandów, tak co by zbadać ten obszar bardziej wszechstronnie;)
Zastanawiam się też nad pasami ciążowymi... Czy może któraś z Was, Drogie Czytelniczki,
używała takiego ustrojstwa?
PS Zaczynam powoli przymierzać się do stworzenia nowego mini
działu na blogu z różnymi recenzjami -zaczynając od książek, przez gadżety
elektroniczne, na kosmetykach kończąc.