piątek, 6 września 2013

Dokształcanie

W ramach dokształcania się udałam się wczoraj na wycieczkę do Empiku. Oto co kupiłam:
1. "W oczekiwaniu na dziecko" Murkoff Heidi, Mazel Sharon, wyd. Rebis
2. "Ojcostwo dla Żółtodziobów" Osborn Kevin, wyd. Rebis
3. "The Walking Dead 2. Droga do Woodbury" Kirkman Robert, Bonansinga Jay, wyd. Wydawnictwo SQN.
Mina Pani kasjerki po dotarciu do ostatniej pozycji z listy - bezcenna:)

O ile "The Walking Dead 2. Droga do Woodbury" swoim niewielkim formatem umożliwia mi swobodne przemieszczenie się, o tyle lektura dwóch pozostałych pozycji jest możliwa tylko w domu.

"W oczekiwaniu na dziecko" na pierwszy rzut oka wydaje mi się bardzo dobrą pozycją pod kątem merytorycznym. Napisana jest prostym językiem, chociaż zawiera sporo terminów medycznych.

Dla mnie ważne jest również to, że w swojej prostocie jej język nie jest infantylny - próżno w niej szukać kupek, rączek i brzuszków. Po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów mam pozytywne wrażenia, aczkolwiek minusem jest fakt, że autorzy dosyć często odwołują się do rzeczywistości w Stanach Zjednoczonych, jednak spokojnie można na to przymknąć oko.

"Ojcostwo dla Żółtodziobów" urzekło mnie swoim złośliwym i nieco cynicznym poczuciem humoru, które uwielbiam, a co więcej uwielbia je również mój mąż. Styl napisania tej książki kojarzy mi się ze stylem Terrego Pratchetta, którego uwielbiam, a który pod powłoką prześmiesznego absurdu porusza kwestie istotne i trudne, ale nie przeszkadza to absolutnie w śmianiu się do łez. Dodatkowo jest to pozycja genialna, dla ludzi ze skrzywionym poczuciem humoru i z jeszcze bardziej skrzywionym podejściem do rodzicielstwa. Nie wiem, tylko dlaczego nie ma książki "Macierzyństwo dla żółtodziobów" - czy wg pisarzy kobiety w ciąży nie doceniłyby takiego poczucia humoru?

Ja na pewno bym się za taką publikację nie obraziła, a na ten moment mam wrażenie,co prawda po pobieżnym przejrzeniu empikowego regału, że kobieta chcąca poczytać usystematyzowane informacje o ciąży może to zrobić w dwojakim stylu, albo totalnie na serio, albo w sposób tak infantylny, że aż cukier zgrzyta między zębami.

Udostępnij ten post

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka