O kim mowa?
O moim Moralniaku.
Kiedy zaprowadzam Zo do żłobka Moralniak siedzi mi na ramieniu i gada do ucha: „Wiesz, że byłoby lepiej gdybyś z nią została? Ma gluta, idą jej zęby a Ty Wyrodna Matko, idziesz sobie odpoczywać do pracy...”
Kiedy wychodzę z pracy po 8h Moralniak się rozkręca i prawi: „No tak… Znowu będziesz późno w domu. Znowu to nie Ty tylko Twój małż siedzi z Zo, bawi się z nią i zapewnia jej potrzebne ostatnio przytulasy. A Ty co? Karierę se wymyśliłaś…”
Kiedy zaprowadzam Zo do żłobka Moralniak siedzi mi na ramieniu i gada do ucha: „Wiesz, że byłoby lepiej gdybyś z nią została? Ma gluta, idą jej zęby a Ty Wyrodna Matko, idziesz sobie odpoczywać do pracy...”
Kiedy wychodzę z pracy po 8h Moralniak się rozkręca i prawi: „No tak… Znowu będziesz późno w domu. Znowu to nie Ty tylko Twój małż siedzi z Zo, bawi się z nią i zapewnia jej potrzebne ostatnio przytulasy. A Ty co? Karierę se wymyśliłaś…”
Jednak największe pole do popisu Moralniak ma w dni, w które nie wracam po pracy do domu tylko idę ze znajomymi do kina/na piwo/shopping/spacer/cokolwiek. Wtedy to dopiero zaczyna się tyrada w mojej mózgownicy: „Jak możesz? Nie dość, że siedzisz do 17-18 w pracy, to jeszcze zamiast lecieć na skrzydłach do dziecka Ty urządzasz sobie wieczorne eskapady. Zamiast siedzieć z nią w domu i układać do snu wolisz poleźć gdzieś, a przecież czasu, którego mogłabyś spędzić z Zo już nie odzyskasz. Przepadło. Kolejny wieczór w plecy dla relacji matka – córka”.
Moralniakowi absolutnie nie przeszkadzają racjonalne argumenty, że przecież w tym czasie Zo jest ze swoim tatą czy też pod dobrą opieką w żłobku. Nie przemawia do niego, że w żłobku są rówieśnicy, którzy zapewniają jej dużo ciekawszą rozrywkę niż zmęczona Matka. Nie pomaga też przywoływanie motta, że szczęśliwa Matka to szczęśliwy Dzieć.
Moralniakowi absolutnie nie przeszkadzają racjonalne argumenty, że przecież w tym czasie Zo jest ze swoim tatą czy też pod dobrą opieką w żłobku. Nie przemawia do niego, że w żłobku są rówieśnicy, którzy zapewniają jej dużo ciekawszą rozrywkę niż zmęczona Matka. Nie pomaga też przywoływanie motta, że szczęśliwa Matka to szczęśliwy Dzieć.
Moralniaka napędzają wszelkiego rodzaju akcje czy reklamy oraz stereotypy jakimi chyba kieruje się w życiu spora część społeczeństwa. No bo jak to tak żeby z chorym dzieckiem w domu został ojciec nie matka? Jak to tak, żeby matka się szlajała gdzieś wieczorami podczas gdy dzieć w domu z chłopem? Wszystko to w jakiś chory sposób pozbawia matki prawa do czasu dla siebie, do robienia (chociaż od czasu do czasu) tego na co mają ochotę.
Fakt, że to wiem niestety nie wpływa na zmniejszenie poziomu bredzenia Moralniaka.
I co tu zrobić?
Jak zamknąć mu gębę?
I co tu zrobić?
Jak zamknąć mu gębę?