Rozpisuję się regularnie o tym co oglądam. Przyszedł czas na listę hitów wg Zo.
Pamiętam, jak przed narodzinami pierworodnej (i chwilę później też) zarzekałam się, że nie będę rodzicem, który idzie na łatwiznę i hipnotyzuje dziecko bajkami żeby mieć chwilę spokoju. Jak to bywa ze wszystkimi tego typu założeniami czas je mocno zweryfikował. Owszem, staram się nie puszczać bajek całymi dniami, ale niestety czasami bywa tak, że żeby móc coś zrobić w domu na pomoc udaję się do pana youtuba. Twór ten ratuje mnie i Zo również wtedy kiedy dopada nas choroba, dzieć jest marudny i nie ma ochoty na żadne kreatywne interakcje oraz w czasie inhalacji, które poniekąd wiążą się chorobowym marudzeniem.
Długo szukałam bajek, które nie były by brzydkie. Drugim kryterium była treść – starałam się wybierać je tak, żeby dwu latka mogła się na nich spokojnie skupić oraz żeby to skupienie nie było związane z oglądaniem np. przemocy.
Świnka Peppa [Peppa Pig]
Hicior przed którym długo się wzbraniałam, jednakże okazuje się, że Zo tę bajkę po prostu uwielbia. Perypetie małej świnki i jej rodziny są o tyle fajne, że poza sympatyczną linią „fabularną” dla dziecka zawierają również (niekiedy absurdalne) smaczki dla rodziców. Regularnie z M. chichramy się np. z Pani Królik, która jest swoistą odmianą "kobiety, która żadnej pracy się nie boi" czy też z genialnych pomysłów Taty Świnki, przypominającego z resztą mojego małżonka, który, notabene, ma od lat ksywkę Ryjek.
Fakt, Peppa bywa nieznośna i ciut zarozumiała, Tata Świnka ma regularnie dzień pierdoły. Na Mamę Świnkę i Georga (młodszego brata Peppy) też by się pewnie znalazł jakiś hak (niekoniecznie rzeźniczy), ale na koniec końców każdy odcinek kończy się kupą śmiechu. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten kto jest idealny.
Zagadkowy pociąg [Tricky Tracks]
Tutaj do gustu naszej pierworodnej przypadły przede wszystkim zwierzątka oraz dźwięki wydawane przez tytułowy pociąg. Bajka jest ładniutka, chociaż zwierzaki narysowane bywają w nieco dziwny sposób. Przewija się przez nią nauka kształtów i cyferek. Każdy odcinek ma ten sam schemat – duży zwierzak nie może się zmieścić do wagonu, inny ma urodziny i dzieli tort na x kawałków, a na peronie czeka stado, które trzeba policzyć, żeby znaleźć im miejsca. Do tego w którymś momencie okazuje się, że w torach jest dziura i trzeba ją uzupełnić odpowiednim kształtem. Proste. Niestety również do bólu przewidywalne, nawet jak na bajkę dla dzieci, dlatego Zo po maksymalnie dwóch odcinkach prosi o zmianę repertuaru.
Charlie i Cyferki [Charlie and the numbers]
Jak tytuł wskazuje głównymi bohaterami tej bajki są cyferki i Charlie. Jeśli mam być szczera to osobiście za chłopakiem nie przepadam, bo jest w moim mniemaniu nieco flegmatyczny. Zo jednak, z jakiś przyczyn rechocze razem z nim w najlepsze. Przy okazji poznaje kolejne cyferki, które muszą dotrzeć na cyferkową zabawę, po drodze rozwiązując jakiś problem (np. brak kolorowych farb do pomalowania kwiatków albo składników do zrobienia ciasta). Przy okazji pomagania danej cyferce można podpatrzeć jak owa wygląda i co właściwie oznacza.
Finałem każdego odcinka jest cyferkowa zabawa, a co za tym idzie chwytliwa piosenka, która zostaje w głowie na długo... bardzo długo - ze szkodą dla zdrowia psychicznego rodziców, natomiast z wymierną korzyścią dla dzieciaków, które dzięki niej uczą się liczyć.
Przytulaczki [The Cuddlies]
Sympatyczna bajka o przygodach 4 przyjaciół: wesołego Łaskotka, strachliwego Oh-oh, wiecznie zaspanego Do Do i łasucha Yam Yam. Każdy odcinek opowiada o różnych perypetiach tej momentami dziwnej ekipy - raz budują pociąg, innym razem urządzają sobie piknik albo organizują wyścigi łódek. Zazwyczaj po drodze natrafiają na komplikacje, ale jak to w bajkach bywa wszystko kończy się happy endem, głównie dzięki kumplom na których zawsze można liczyć.
Całość opatrzona jest fajną, przyjemną dla ucha muzyczką.
Piosenki Baby TV
To już nie baja stricte, tylko
playlista z piosenkami z programu babytv. Znajduje się na niej ponad 70 utworów.
Pioseneczki są krótkie, zwięzłe, z wyliczankami, melodiami wpadającymi w ucho, a co najważniejsze, nie gwałcące mózgów rodzicieli wszędobylską ostatnio aranżacją disco polo. Teksty są na tyle proste, że po 1-2 przesłuchaniach można je samemu dziecku śpiewać, co więcej, dzieć szybko je podłapuje i na tym etapie Zo po swojemu śpiewa je razem ze mną, albo uzupełnia co bardziej charakterystyczne fragmenty faktyczną treścią.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz