Lipiec 2014 - podsumowanie

W końcu przyszło upragnione ochłodzenie, a wraz z nim okazało się, że dziecię me jest zdecydowanie zimnolubne. Po kilku dniach, a nawet tygodniach marudzenia wróciła Zo w wersji pogodnej, wesołej i w ogóle uber cute. Do tej pory nie pisałam postów typowo o Zo, postanowiłam to zmienić i raz na jakiś czas będę Was zanudzać szczegółami z zośkowego życia, a na początek uwzględnię moją córę w comiesięcznym podsumowaniu, tak więc zaczynamy:

1. Zosia - w końcu przekonała się do leżenia na brzuchu. Co więcej, kiedy na nim leży nie marudzi, ładnie trzyma głowę w górze i uśmiecha się kiedy ktoś ją zaczepia, co w tej pozycji jeszcze jakiś czas temu było nie do pomyślenia. Ulewania jakby się zmniejszyły, więc ćwiczymy, ćwiczymy i jeszcze raz ćwiczymy. Widzę też, że powoli, leżąc na plecach i turlając się z boku na bok Zo przymierza się do przewrotu na brzuch. Co poza tym? Poza tym uśmiecha się, kokietuje wszystkich, gada po swojemu... Próby śmiechu na głos wychodzą coraz lepiej, a przy tym ślini się na potęgę i jakby mogła to nie wyjmowałaby swoich łapek z paszczy...
Pogodność nieuchwycona, ale wierzcie mi na słowo, że była to mina między jednym uśmiechem a drugim;)
2. Muzyka miesiąca - ciepłe rytmy, w sam raz na wakacyjny chillout, czyli Superluminal i płyta "Pacifica" Jeśli kiedyś ktoś powiedziałby mi, że stanę się fanką muzyki tego typu zaśmiałabym mu się w twarz. Starość mnie dopada ewidentnie.
Nie ukrywam, że pełni radochy ze słuchania tego materiału dopełnia fakt, że kapelę Superluminal tworzą między innymi dwaj wieloletni przyjaciele małża mego:)

3. Książka miesiąca - oj ciężko z tym ostatnio, bo przyznaję się, że nie miałam czasu na czytanie, dopiero teraz wracam do trybu, który pozwala na przeczytanie chociaż kilku stron dziennie. Obecnie czytam "StrażStraż!" Terrego Pratchetta. Książka ta podoba mi się tak bardzo, że ostatnio wracając autobusem z wychodnego rechotałam jak głupia, ku zdziwieniu współpasażerów:)

4. Film miesiąca
- po kilku miesiącach przerwy wróciłam do oglądania horrorów. Na pierwszy ogień poszła "Obecność". Kawał dobrej, strasznej roboty. Bał się nawet małż mój szanowny, a w trakcie seansu nogi trzymałam na kanapie, bo wiecie, nigdy nie wiadomo co jest pod łóżkiem czy w innej szafie:P

5. Gadżet miesiąca - niestety bujak ostatnimi czasy popadł w niełaskę, najwyraźniej ktoś pod zośkową dupką regularnie układa rozżarzone węgle. Co innego mata edukacyjna. Czy edukuje jakoś specjalnie nie wiem, ja takowej będąc dzieckiem nie miałam i jakoś przeżyłam, ba, nawet czasami zdarza mi się myśleć całkiem logicznie. Abstrahując od wartości edukacyjnych mata z pałąkami na których wiszą zabawki wszelakie wspaniale zajmuje Zo kupując mi kilkanaście minut spokoju, które mogę wykorzystać np. na taką ekstrawagancję jak poranny prysznic:)
6. Inspiracja miesiąca - kilka rzeczy, które możemy robić na co dzień aby być mądrzejszymi. Wiadomo, że z czasem bywa krucho, ale na pewno kilka z zalinkowanych punktów można z powodzeniem wcielić w życie, od teraz, zaraz... Ja postaram się kilka minut codziennych internetów poświęcić na uczenie się słówek angielskich, to na początek, a na koniec lista rzeczy zrobionych/nauczonych, jeśli nie na piśmie to wieczorem w głowie, zamiast myślenia "o kurde, jak mi się nie chce jutro wstawać":)

7. Znalezisko miesiąca
- na jednej z grup na FB trafiłam na stronę Srokao. Dowiedziałam się z niej sporo ciekawych rzeczy m.in. o składzie kosmetyków dziecięcych z punktu widzenia człowieka, który zna się na chemii i rozkłada skład tychże na czynniki pierwsze, z wyróżnieniem tych szczególnie szkodliwych jak również tych, które faktycznie mają dobre działanie i nadają się dla najmłodszych. Jak się można było spodziewać większość z wiodących marek, najbardziej kojarzonych z artykułami dziecięcymi zawiera całą masę szkodliwych związków chemicznych. Dla mam, które nie mają czasu na robienie własnych kosmetyków, albo nie stać ich na bycie eko strona ta może stanowić źródło informacji, na podstawie których można wybrać mniejsze zło, niekiedy w bardziej przystępnej cenie niż to co jest szeroko reklamowane i polecane.

*Mata - Tiny Love*
*Kocyk - La Millou*
*Książeczka do wózka - Taf Toys*

Udostępnij ten post

8 komentarzy :

  1. O, i za takie znalezisko miesiąca bardzo dziękuję- na pewno się przyda :)
    Matę edukacyjną wspominam bardzo miło, zwłaszcza że po dzikim majtaniu kończynami w kierunku dyndających miśków dziecko zapadało w głęboki sen na dłuższą chwilę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się przyda:)
      Co do maty to Zo jeszcze kilka tygodni temu po prosu gapiła się na dyndające pluszaki, a teraz je łapie, zjada, przeżuwa itd. Myślałam, że nie będzie zasypiać na niej, bo zazwyczaj wolała spać w bujaku albo w rogalu na kanapie, a ostatnio właśnie na macie raz dziennie przynajmniej drzemkę sobie ucina:)

      Usuń
  2. Blog Sroki przeraża. Uświadamia, pomaga, jest dobry. Ale to przerażające, że takie świństwa pchają do kosmetyków dla dzieci. A to, że najtańsze chusteczki marki realowej są o niebo lepsze od pampersów, to już w ogóle miazga. Ja nic nie wprowadzam nowego bez "uzgodnienia" ze Sroką. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - też byłam w ciężkim szoku, chociaż wiedziałam, że to co szeroko reklamowane wcale nie musi być dobre, ale nie przypuszczałam, że aż taka różnica jest między poszczególnymi produktami - szok.
      Oczywiście najlepiej by było robić wszystko samemu, nie stosować w ogóle chemii, ale wiadomo, że czasem ciężko z tym bywa, więc dobrze mieć takie źródło informacji dzięki któremu można dokonywać bardziej świadomych wyborów:)

      PS W planach mam zamianę typowego płynu do kąpieli na taki domowej roboty na bazie olejku np. kokosowego i może kilku kropel jakiegoś eterycznego np. lawendowego, co z tego wyjdzie - zobaczymy:)

      Usuń
  3. Czytam Srokę od dawna. Babka jest wielka. Żałuję, że nie znałam tego bloga gdy byłam w ciąży z pierwszym dzieckiem, na pewno wielu świńswt by uniknął.
    P.S. też mam zimnolubne dzieci ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też żałuję, że wcześniej nie trafiłam na tę stronę, no ale w sumie ważne że w ogóle na nią trafiłyśmy:)

      Usuń
  4. Mata rządzi. U nas dosyć długo była w obrocie, nawet jako zwykły poddupnik na podłogę w gościach.
    Srokę też znam. Za horrory jednak podziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to to co wynika z postów Sroki to niezły horror:)

      Usuń

Pani Fanaberia - blog parentingowy z przymrużeniem oka © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka