Kochani, jak zapowiadałam wczoraj na swoim fanpejdżu, z okazji Dnia Kobiet wzięłam udział w akcji, w której 12 blogerek tworzy dla siebie wpisy gościnne związane właśnie z tematyką szeroko rozumianej kobiecości.
A teraz, bez zbędnych ceregieli, mam przyjemność zaprosić Was na wpis Oli na co dzień prowadzącej bloga Kobieca Myślodsiewnia na którym pisze o swoim życiu rodzinnym, podróżach (Chiny!), a także o wielu innych rzeczach - no właśnie - odsiewanych z codzienności:)
---🌷🌷🌷---
Jestem
kobietą.
Tak,
tak – jestem też żoną, matką, córką, znajomą, przyjaciółką, a dla niektórych
pewnie i wrogiem ;) Ale przede wszystkim – jestem kobietą.
I tak,
jak najbardziej:
–
bardzo lubię być żoną mojego męża, to naprawdę świetny facet!
- z
całego serca spełniam się jako mama, bez dwóch zdań!
-
jako córka potrafię dać w kość, ale nie sądzę, by moi rodzice mieli się czego
wstydzić ;)
-
cieszę się, że mogę być znajomą tylu niesamowitych osób :)
- a
jeszcze bardziej się cieszę z tych kilku przyjaźni, które przetrwają najgorsze
burze!
I
tylko bycie wrogiem przysparza mi kilka dodatkowych komplikacji, heh ;)
Wszystko
super, naprawdę…!
Naprawdę…?
Pomiędzy
byciem matką, żoną a przyjaciółką czasem zatracam się jako Kobieta przez
wielkie „K”. Wszystko jest takie oczywiste, takie codzienne – pranie,
sprzątanie, gotowanie, kolejne święta, urodziny, spotkania, płacenie rachunków,
wizyty u lekarzy, zmiana opon (a nie, przepraszam – to akurat mój mąż),
obowiązki, normalność, dzień powszedni. I z Kobiety przez wielkie „K”
staję się taką codzienną, zwyczajną, jedną z wielu – pisaną przez „k”.
Znacie
to? Też tak macie? Też czasem chcecie uciec do równoległego świata bez tego
całego bajzlu na głowie? Też potrzebujecie być Kobietą? Kobietą Wyjątkową?
Pamiętacie
ten (skądinąd straszny) okres dojrzewania i pierwszych miłości? Nie, nie ten
gdzie tłukłyście lustra z powodu pryszcza na nosie, albo płakałyście w poduszkę
bo On zaprosił na balety Kaśkę a nie Was ;) Myślę o czasie, kiedy to właśnie
faceci odkryli w Was kobietę, dostali małpiego rozumu i chcieli po prostu Was
zdobyć, mieć, czuć i rozpieszczać. Bo w tamtym momencie byłyście dla nich Wyjątkowe.
Ja
mam takie oto wspomnienie:
3
klasa liceum, On był w czwartej. Miał mega czarne włosy – i takiegoż też
młodzieńczego… wąsa. Matko jedyna, potworny ten wąs był! Im bardziej mnie
drażnił – tym bardziej jego właściciel za mną ganiał. Dosłownie „ganiał” - po
szkolnych piętrach, z kwiatami. Ciężkie to były tygodnie, oj ciężkie… ale nie w
tym rzecz.
Bo
mimo że licealny kolega zupełnie, ale to zupełnie nie przypadł mi do gustu –
byłam dla niego Wyjątkowa. Warta poświęceń (chyba całe
tygodniówki przepuszczał na te kwiaciory!), upokorzeń (ech to koleżeńskie
docinki) i prób (strasznie zawzięta byłam, aż wstyd ;)).
I
teraz, kiedy moja codzienność jest poukładana do granic wytrzymałości, zaczynam
tęsknić za byciem Kobietą Wyjątkową. Za zdobywaniem mnie, za
walką o mnie, za rozpieszczaniem nie tylko w zamian za pyszny obiad ;) Wiem, że
wiecie o co mi chodzi, że rozumiecie, ba! - może same czasem tęsknicie…?
Chcę,
by mąż mi przynosił kwiaty z byle okazji (szczególnie z bułkami na śniadanie
;)). Chcę, by mnie zaskakiwał (nie tylko wspomnianą wymianą opon ;)). Chcę, by
mnie podrywał (publicznie! - nie tylko w zaciszu sypialni ;)). Chcę, by mnie
zdobywał (poważnie – umycie okien to nie gra wstępna ;)). Chcę, by mnie
zapewniał - ciągle na nowo - o swoich uczuciach (sło-wa-mi!). Chcę, by na mnie
patrzył maślanymi oczami (ale nie dopiero po trzecim piwku ;)). Chcę, by się
dla mnie poświęcał (i pozbył co niektórych upodobań, które tak strasznie
działają na moje biedne nerwy ;)) Chcę być dla niego Kobietą przez wielkie „K”!
- tą jedyną, niesamowitą, ukochaną…!
Bo
każda z nas chce być Wyjątkowa, nie tylko od święta! Prawda? :)
---🌷🌷🌷---
Mam nadzieję, że tekst Oli Wam się spodobał.
Jeśli jesteście ciekawi mojego wpisu gościnnego to zapraszam do Sylwii prowadzącej bloga matczysko.pl
Inne wpisy w ramach akcji:
Szczególne podziękowania dla autorki oprawy graficznej całego wydarzenia:
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz